Rzeczpospolita: Czy można było przewidywać, że migracja do Europy przybierze taką skalę?
Dr hab. Maciej Duszczyk, wicedyrektor Instytutu Polityki Społecznej UW oraz kierownik Zespołu Polityk Migracyjnych w Ośrodku Badań nad Migracjami warszawskiej uczelni: Można było to przewidzieć. Nasze prognozy mówiły o tym, że takie zjawisko może nastąpić około roku 2020, gdy w państwach Afryki w dorosłość wkroczą młodzi ludzie z wyżu demograficznego. To osoby, które urodziły się ok. 2000 roku. Ponieważ w tym czasie system opieki zdrowotnej w Afryce się poprawił — także dzięki pomocy Europy Zachodniej — więc proporcjonalnie więcej urodzonych wówczas dzieci przeżyło. Wiedzieliśmy, że nadejdzie moment, w którym tamte gospodarki sobie z nimi nie poradzą. Było oczywiste, że ci ludzie będą sobie szukać miejsca w Europie. Arabska wiosna przyspieszyła ten proces i zwiększyła jego skalę. Już na początku konfliktu ukazało się wiele raportów, które zapowiadały to co się ostatecznie stało. Libia i Syria to w tej chwili kraje upadłe. Tam nikt nie rządzi, a zatem nie ma też straży granicznej. Wszyscy ludzie, którzy docierają do Libii, mogą za relatywnie niewielkie pieniądze wsiąść na statek i starać się dostać do Europy. Przez wiele miesięcy było podobnie w Turcji.