Reklama

Dzieci już nie grają w piłkę

Kiedyś dzieci dużo częściej grały w piłkę same z siebie - rozmowa z Maciejem Krukiem, trenerem piłkarskim.

Publikacja: 11.07.2016 19:02

Dzieci już nie grają w piłkę

Foto: materiały prasowe

Rz: Po dobrym występie polskiej reprezentacji na Euro rodzice chętniej zapisują dzieci do szkółek piłkarskich. Można już mówić o boomie na piłkę nożną?

Maciej Kruk: Mam nadzieje, że to jeszcze nie jest właściwy boom, że ten dopiero nadejdzie. Pod względem liczby osób uprawiających piłkę nożną nie wypadamy zbyt dobrze, nawet w porównaniu z krajami o dużo mniejszej liczbie ludności. Dajmy na to w 10-milionowej Szwecji tzw. grupa selekcyjna liczy 14 tys. osób, czyli tylu młodych zawodników z danego rocznika uprawia tam piłkę nożną. A u nas, w prawie cztery razy większym narodzie, futbol trenuje tylko 10 tys. dzieci.

Sukcesy reprezentacji mogą to zmienić?

Niewątpliwie. W 80-milionowych Niemczech, których reprezentacja regularnie osiąga sukcesy na największych imprezach piłkarskich, w każdym roczniku zaczyna trenować 150 tys. osób. Ale mówiąc o szkoleniu dzieci, mówimy o sporcie rekreacyjnym, dostępnym dla wszystkich. Czym innym jest selekcja i szkolenie profesjonalne.

Jesteśmy gotowi na wyszkolenie nowego Roberta Lewandowskiego?

Reklama
Reklama

Na pewno sam boom na zapisywanie dzieci do szkółek to za mało. Problem polega na tym, że zmienił się tryb życia dzieci. Rodzice zaczęli je zapisywać na różne zorganizowane zajęcia, a przestali wypuszczać na podwórka. Kiedyś dzieci dużo częściej grały w piłkę same z siebie i podnosiły swe umiejętności w starciu ze starszymi kolegami. A dziś nie grają już na osiedlach, nie uczą się od starszych kolegów, więc wszystkiego musi je nauczyć klub, akademia, szkółka piłkarska. To utrudnia rozwój piłki nożnej.

Jak to wygląda za granicą?

Wzorem mógłby być dla nas niemiecki system szkolenia. Tam bardzo dużo w piłkę gra się w szkole, nawet dziesięć godzin tygodniowo. A u nas szkółki muszą przykładać wagę do aspektów szkolenia, które kiedyś zaspokajane były samoistnie. W dużych miastach, jak Warszawa, Kraków czy Wrocław, dzieci bez problemu mogłyby więcej grać w piłkę w szkole. W końcu istnieje już tam dobrze rozwinięta infrastruktura. Dlatego można by wykorzystać system edukacji do wyszkolenia nowego Roberta Lewandowskiego...

Co byłoby do tego potrzebne?

Jakaś współpraca resortów sportu, edukacji, federacji piłkarskiej i dużych klubów. Warto by było wykorzystać ten potencjał, aby jak największa grupa dzieci rozwijała swe umiejętności, a później jak najwięcej zdolnych młodych piłkarzy trafiało do odpowiedniego środowiska. To też jest szalenie istotne, by perspektywiczne dzieci spotykały się ze sobą jak najwcześniej, bo one potrzebują siebie nawzajem do rozwoju i rywalizacji.

—rozmawiał Michał Płociński

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
warszawa
Dziwidło olbrzymie zakwitło! Drugi raz w historii Polski
Kraj
Gen. Dariusz Łukowski: Najlepszy moment, aby wdrożyć reformę dowodzenia, właśnie mija
Kraj
Nalot policji na „ryczące” auta. 113 mandatów na kwotę 25 tysięcy złotych w dwa dni
Kraj
Strefa VIP na Lotnisku Chopina. Osobista obsługa, limuzyna i luksus bez kolejek
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama