Reklama

USA-Chiny: Wielkie starcie na morzu

Pokerowa zagrywka prezydenta USA z Chinami. Chce powstrzymać ekspansję Pekinu i ustalić nowe zasady handlu.

Aktualizacja: 26.01.2017 17:55 Publikacja: 25.01.2017 17:40

USA-Chiny: Wielkie starcie na morzu

Foto: AFP

O Chinach Donald Trump mówił w kampanii wyborczej wielokrotnie i mówił źle. Chodziło wówczas o gospodarkę: masowy eksport na rynek USA, manipulacje walutą, łamanie praw intelektualnych. Z tego powodu Ameryka, zdaniem miliardera, była systematycznie „gwałcona" przez Państwo Środka, co skutkowało ruiną jej przemysłu i milionami utraconych miejsc prac. Rozwiązanie: 45-procentowe cła na granicy.

Blokada sztucznych wysp

Po wyborach, już jako prezydent elekt, zrobił krok dalej. Rozmawiając bezpośrednio przez telefon z prezydent Tajwanu Tsai Ing-wen, Trump złamał prowadzoną przez Waszyngton od czterech dekad politykę „jednych Chin", zgodnie z którą Amerykanie utrzymują oficjalne stosunki tylko z Pekinem, a nie z Tajpej. Pekin uważa Tajwan za „zbuntowaną prowincję", a nie niezależny kraj.

Ale to przesłuchanie w ubiegłym tygodniu w Senacie kandydata na sekretarza stanu Rexa Tillersona okazało się prawdziwym przełomem. Były już szef ExxonMobil porównał wówczas próby przejęcia przez Chińczyków 85 proc. Morza Południowochińskiego do aneksji przez Rosję Krymu w 2014 r.: – Będziemy musieli wysłać Chinom jasny sygnał, że, po pierwsze, budowa sztucznych wysp musi zostać wstrzymana, a po wtóre, że dostęp do tych wysp nie będzie możliwy.

Chodzi o rafy koralowe, na których Chińczycy zbudowali sztuczne wyspy o łącznej powierzchni ledwie 3,5 km kw. Ulokowane w południowej części spornego akwenu zostały uzbrojone w wyrzutnie antyrakietowe i systemy obrony powietrznej. Przede wszystkim jednak służą Pekinowi do uzasadnienia kontroli nad gigantycznym obszarem Morza Południowochińskiego mimo wyroku Międzynarodowego Trybunału w Hadze z lipcu ub.r., który uznał, że jest to całkowicie nieuzasadnione.

– Blokada tych wysp byłaby niesłychanie prowokacyjnym ruchem. Można łatwo sobie wyobrazić przypadkową konfrontację amerykańskich i chińskich okrętów, która przeradza się w otwarty konflikt. Do spięcia doszło już w grudniu, gdy Chińczycy przejęli w tym rejonie amerykański dron – mówi „Rz" prof. Kerry Brown, dyrektor instytutu Lau China na King's College w Londynie.

Reklama
Reklama

Pytany o to, czy Amerykanie rzeczywiście zdecydują się na blokadę sztucznych wysp, rzecznik Białego Domu Sean Spencer odmówił precyzyjnej odpowiedzi.

– Jeśli te wyspy znajdują się na wodach międzynarodowych i nie należą do samych Chin, to zrobimy, co trzeba, aby międzynarodowe terytoria nie zostały przejęte przez jeden kraj – oświadczył.

I ta odpowiedź sprowokowała Chińczyków do ostrej odpowiedzi.

– Jeśli te deklaracje przekształcą się w bardziej konfrontacyjną politykę, w tym odmowę Chinom dostępu do wysp, które już kontrolują, znajdziemy się na ścieżce wyniszczającej konfrontacji między Chinami i USA – napisał kontrolowany przez władze wielkonakładowy dziennik „China Daily".

Ale same chińskie władze na razie zdecydowały się na bardziej stonowaną reakcję.

– Wzywamy Stany Zjednoczone do mówienia i działania ostrożnie, aby nie zniszczyć pokoju i stabilności na Morzu Południowochińskim – powiedział rzecznik chińskiego MSZ Hua Chunying.

Reklama
Reklama

Manewr okrążający

Profesor Brown uważa, że Pekin może teraz wybrać dwie strategie: albo spróbuje „przetestować" determinację Trumpa, podejmując drastyczne kroki i jeszcze bardziej zaostrzając sytuację, albo odwrotnie, będzie grał na załagodzenie konfliktu, aby dać sobie czas na rozpoznanie, czego tak naprawdę chce Biały Dom.

– Sądzę, że Chińczycy zdecydują się na to drugie rozwiązanie. Trump jest bardzo nieprzewidywalnym prezydentem, nie wiadomo, jaki jest jego plan – uważa Kerry Brown.

Morze Południowochińskie to fundamentalny szlak komunikacyjny: co roku przepływają tędy towary warte niewyobrażalną kwotę 4,5 bln dolarów. Stąd samo zabezpieczenie swobody żeglugi ma dla USA znaczenie strategiczne. Tillerson ma tu zresztą pewne doświadczenie: jeszcze jako szef ExxonMobil nakazał przy współpracy z Wietnamem rozpoczęcie prac nad wydobyciem ropy na szelfie na Morzu Południowochińskim. To były już rejony, które Pekin uważał za własne.

Ale groźba siłowego rozwiązania sporu o sztuczne wyspy może być też częścią szerszej strategii Trumpa maksymalizacji atutów przed decydującą rozgrywką, która na lata ustali stosunki chińsko-amerykańskie na nowych zasadach.

– Trump tak działał w biznesie. Teraz być może próbuje podobnej strategii w stosunkach międzynarodowych – mówi Brown.

Prezydent we wtorek wycofał USA z negocjacji o partnerstwie transatlantyckim, do którego co prawda Chiny nie należą, ale co może sygnalizować bardziej protekcjonistyczną politykę handlową USA. Na czele rady gospodarczej przy Białym Domu stanął prof. Peter Navarro, zwolennik ostrego kursu wobec Chin. Częścią takiej rozgrywki mogłaby też być groźba uznania Tajwanu oraz budowa sojuszu z sąsiadami Chin, aby maksymalnie odizolować Pekin.

Reklama
Reklama

We wtorek o bezpieczeństwie w Azji Południowej Trump rozmawiał z premierem Indii Narendrą Modim. Od pewnego czasu dużo się też mówi o zbliżeniu między USA i Rosją.

– George W. Bush i Barack Obama też próbowali poprzez sojusz z Indiami kontrolować Chiny. Ale właściwie nie da się znaleźć zamiennego partnera dla Chin ze względu na ich ogromne znacznie gospodarcze – uważa brytyjski ekspert.

Demokraci i republikanie uważają, że trzeba powstrzymać Pekin na Morzu Południowochińskim. Zdaniem Daniela Blumenthala, eksperta American Enterprise Institute, Ameryka nie zdoła jednak tego zrobić bez wysłania potężnej floty w ten rejon świata. Na razie to jedynie chiński lotniskowiec „Liaoning" przepłynął przez sporny akwen. Amerykanie m.in. mają dziesięć lotniskowców klasy Nimitz, znacznie większych i szybszych. Przewaga jest więc po ich stronie ogromna. Ale jeśli rozgrywka zostanie odłożona o kolejne dwie dekady, to może się zmienić.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: jedrzej.bielecki@rp.pl

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama