Rzeczpospolita: W środę komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji badała sprawę nieruchomości przy Poznańskiej 14 w Warszawie. Jakie są korzenie afery reprywatyzacyjnej?
Maciej Wojtyński: Wzięła się ona stąd, że żyją w Polsce ludzie, którzy w oryginalny sposób interpretują siódme przykazanie: „Nie kradnij". Dla niektórych brzmi ono: „Mniej kradnij". Sięgnijmy jednak do czasów jeszcze sprzed II wojny światowej. Przypomnę, że po powstaniu listopadowym, a w szczególności po powstaniu styczniowym, konfiskaty majątków odbywały się na potężną skalę. Jednakże w tym przypadku, z wyjątkiem niektórych majętności i nieruchomości kościelnych, reprywatyzacji w II RP właściwie nie przeprowadzono.
A komu dzisiaj należałoby oddać utraconą na skutek II wojny światowej i dekretu Bieruta własność?
W wielu przypadkach nie wiadomo, choć zdarza się, że bez żadnych wątpliwości można ustalić, że np. za jakąś konkretną nieruchomość kilkadziesiąt lat temu, zgodnie z obowiązującym wówczas prawem, zostało wypłacone odszkodowanie, więc jest ona własnością Skarbu Państwa, a po zmianach ustrojowych – miasta.
Proceder nieuczciwego przejmowania nieruchomości rozpoczął się od razu po reformie ustrojowej?