Falstad: Polacy w obozie SS w Norwegii

Naukowcy ze Szczecina biorą udział w badaniach obozu SS Falstad, który w czasie wojny znajdował się na terenie okupowanej Norwegii. Więziono w nim także Polaków.

Aktualizacja: 29.05.2018 16:20 Publikacja: 28.05.2018 19:14

Falstad: Polacy w obozie SS w Norwegii

Foto: materiały prasowe

W pracach – oprócz pracowników Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie – biorą udział naukowcy z Norwegii, Holandii, Wielkiej Brytanii, USA, Hiszpanii. Pracami kieruje archeolog prof. Marek Jasiński z Uniwersytetu Technologicznego z Trondheim.

Jak nam tłumaczy dr hab. Andrzej Ossowski ze Szczecina, celem badań jest udokumentowanie pozostałości po obozie. – Osobnym zagadnieniem, którym zajmują się naukowcy, jest temat traktowania więźniów obozu przez niemiecką załogę oraz egzekucji więźniów. Badane są także miejsca spodziewanych pochówków – opisuje dr hab. Andrzej Ossowski. Istnieje teza, że więźniowie mogli być wrzucani do morza.

Naukowcy przebadali już rejon domu komendanta obozu, a także dno strumienia przepływającego przez teren obozu. Podczas badań odnaleźli kilka tysięcy zabytków związanych z okresem istnienia KZ Falstad. Andrzej Ossowski zwraca uwagę na kilka wyjątkowych artefaktów. Naukowcy odnaleźli m.in. fragment porcelany wytwarzany w obozowym warsztacie, na którym zachował się odcisk palca więźnia. Zespół PUM odnalazł też tabliczkę z numerem obozowym więźnia, zachowany numer pozwolił na ustalenie personaliów więźnia Hansa Lorentzena, a także nieśmiertelnik żołnierza norweskiego.

– Szczególnie ciekawa dla nas jest obecność polskich więźniów w obozie. Z zachowanej dokumentacji wynika ze było ich co najmniej 100, ich los jest najsłabiej znany – dodaje Andrzej Ossowski. Być może byli to jeńcy wojenni, karnie przeniesieni do tego obozu z powodu udziału w ucieczkach. Na liście więźniów są następujące nazwiska: Walenty Młynarczyk, Edward i Ryszard Murawińscy, Mieczysław Jóźwik, Celina i Stefania Karczewskie, Zbigniew Kos, Edward Stempniewski (ur. 27.11.1923 r. w Warszawie). Naukowcy proszą o kontakt osoby, które mogą coś więcej wiedzieć na temat więźniów tego niemieckiego obozu w Norwegii.

Obóz SS-Strafgefangenenlager Falstad został utworzony w byłej szkole wychowawczej dla chłopców z problemami, w październiku 1941 r. Więźniowie byli wykorzystywani do budowy kolejnych baraków i domu komendanta. W sierpniu 1942 r. w obozie utworzono sekcję dla kobiet.

Komendantami obozu byli: Paul Schoning, Paul Gogol, Scharschmidt (imię nieznane), Werner Jeck, Georg Bauer oraz Karl Denk. Oprócz tego ostatniego żaden z nich nie był sądzony za swoje zbrodnie po wojnie.

Falstad służył jako obóz przejściowy dla więźniów, którzy mieli być następnie deportowani do obozów koncentracyjnych w Niemczech. Zarejestrowanych zostało w nim 5 tys. więźniów z 13 krajów. W grupie tej znaleźli się norwescy Żydzi wysłani następnie do Auschwitz, sowieccy i jugosłowiańscy jeńcy wojenni, ale także członkowie norweskiego ruchu oporu.

Prace naukowe potrwają do końca miesiąca. Jesienią będą kontynuowane.

W pracach – oprócz pracowników Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie – biorą udział naukowcy z Norwegii, Holandii, Wielkiej Brytanii, USA, Hiszpanii. Pracami kieruje archeolog prof. Marek Jasiński z Uniwersytetu Technologicznego z Trondheim.

Jak nam tłumaczy dr hab. Andrzej Ossowski ze Szczecina, celem badań jest udokumentowanie pozostałości po obozie. – Osobnym zagadnieniem, którym zajmują się naukowcy, jest temat traktowania więźniów obozu przez niemiecką załogę oraz egzekucji więźniów. Badane są także miejsca spodziewanych pochówków – opisuje dr hab. Andrzej Ossowski. Istnieje teza, że więźniowie mogli być wrzucani do morza.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?