Centralny Sąd Śledczy w Madrycie zniweczył trzyletnie poszukiwania Joanny Segelstrom – Polki z Wadowic ze szwedzkim paszportem, podejrzanej o kierowanie piramidą finansową pod nazwą Gallerii New Form, w której klienci stracili 300 mln zł. Wraz z synem była ona poszukiwana ENA i czerwoną notą Interpolu – zatrzymano ją dopiero w październiku w Hiszpanii. Dziś sprawa jest w punkcie wyjścia, bo hiszpański sąd, choć zdecydował, żeby wydać Polsce podejrzanych, to pozwolił im pozostać w domu, czym faktycznie umożliwił im ucieczkę.
– Sąd w Madrycie wydał podejrzanych bezwarunkowo, uznając zasadność wniosków ENA. Nie wnosił o uzupełnienie materiału ani też o nadesłanie dodatkowych dokumentów – mówi „Rzeczpospolitej" Paweł Sawoń, wiceszef Prokuratury Regionalnej w Białymstoku, prowadzącej śledztwo przeciwko Joannie S. i jej synowi. To właśnie na wniosek białostockich śledczych podejrzani byli poszukiwani. Jak sprawdziła „Rzeczpospolita", madrycki sąd nie podważał teraz praworządności polskiego sądu, jak było m.in. cztery lata temu, kiedy chodziło o wydanie Polsce hiszpańskiego przestępcy.
Poszukiwana od nowa
Co dokładnie wydarzyło się w madryckim sądzie, który procedował w tej sprawie, jest wielką niewiadomą – ani polski sąd, ani prokuratura nie uczestniczyły w rozprawie, bo nie są stroną postępowania. Pewne jest jedynie, że – jak wynika z dokumentów – hiszpański sąd uznał dowody przedstawione przez polskich śledczych za wiarygodne i przekonujące – o czym świadczy decyzja o wydaniu obojga Polsce. Dlaczego więc w tej sytuacji nie zastosował aresztu, a tylko zobowiązał ich do stawiania się w sądzie do czasu uprawomocnienia się postanowienia o przekazaniu, informowania o zmianie miejsca pobytu i podania numeru telefonu do kontaktu? Tym bardziej że chodzi o podejrzanych ukrywających się od kilku lat i przestępstwa zagrożone karą do 15 lat więzienia.
Czytaj więcej
W połowie miesiąca nowe ograniczenia. Niezaszczepieni będą mieli trudniej.
– Uzasadnienie sądu madryckiego jest niezwykle lakoniczne, ogranicza się do stwierdzenia, że uznaje się za zasadne wydanie postanowienia o tymczasowym zwolnieniu wymienionej – wskazuje nam prok. Paweł Sawoń. Okazuje się także, że mimo upływu półtora miesiąca do tej pory do prokuratury nie wpłynęły informacje o wniesieniu zażalenia przez podejrzanych ani o uprawomocnieniu się postanowienia.