Według nieoficjalnych informacji „Rz” białostocka prokuratura prowadząca sprawę olsztyńskiej seksafery ma już zeznania co najmniej czterech kobiet. Trzy z nich, jak twierdzą nasi rozmówcy, złożyły wnioski o ściganie prezydenta Czesława Małkowskiego. – Dla dobra sprawy nie udzielamy żadnych informacji. Nie mogę nic potwierdzić – mówi Adam Kozub, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku.
Ale ze źródeł zbliżonych do śledztwa wiemy, że prokuratura posiada już wnioski o ściganie Małkowskiego. Pierwszy dotyczy molestowania. Prezydent miał żądać od urzędniczki „czynności seksualnej” za podpisanie dokumentu.
Drugi wniosek, jak twierdzą nasi informatorzy, złożyła w poniedziałek Anna, główna bohaterka naszego tekstu „Skandal w magistracie”, po którym sprawą zainteresowali się śledczy. Kobieta była przesłuchiwana przez ponad dziesięć godzin. Zeznania zakończyła złożeniem wniosku o ściganie prezydenta za gwałt i molestowanie. Małkowski miał ją zgwałcić rok temu, kiedy była w zaawansowanej ciąży. Wcześniej śledztwo w tej sprawie prowadziła już olsztyńska prokuratura – zostało umorzone, bo Anna nie podała nazwiska sprawcy.
Prokuratura ma też zeznania interesantki, która prosiła o pomoc Małkowskiego, gdy był jeszcze przewodniczącym Rady Miasta. Miał wówczas napastować ją w jej domu. – Gdyby nie córka, pewnie by mnie zgwałcił – opowiadała nam kobieta. Wczoraj złożyła wniosek o ściganie prezydenta za usiłowanie gwałtu. Prokuratorzy mają też nagranie rozmowy tej kobiety z Małkowskim. Interesantka mówi w niej, że złoży skargę na prezydenta Jolancie Kwaśniewskiej. – Nie strasz mnie. Ci, co tak robili, źle skończyli – odpowiada Małkowski.
Jak dowiedziała się „Rz”, prokuratorzy przesłuchali jeszcze jedną urzędniczkę ratusza, którą Małkowski, używając siły, miał dotykać w intymne miejsca. Opamiętał się dopiero, kiedy dostał od urzędniczki w twarz. W najbliższym czasie śledczy zamierzają przesłuchać kolejne urzędniczki.