Wczoraj przedstawiciele TVP odnieśli się do kontroli, jaką w ubiegłym roku Najwyższa Izba Kontroli przeprowadziła w tej spółce skarbu państwa, dotyczącej lat 2007 – 2009. Ich zdaniem wnioski izby są w większości nierzetelne, niesprawiedliwe i bezpodstawne.
– Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że skontrolowany nie zgadza się z wnioskami NIK – mówi rzecznik izby Paweł Biedziak. – Ale to odpowiedź mająca znaczenie jedynie w kategoriach psychologicznych, bo kontrolerzy opierali się na faktach pochodzących z oficjalnych dokumentów.
Pod koniec zeszłego roku NIK skierowała zawiadomienie do prokuratury. Zarzuciła telewizji publicznej m.in. chaotyczną politykę kadrową, ciągłe zmiany na stanowiskach kierowniczych, komercjalizację programów i brak strategii rozwoju spółki. Zdaniem kontrolerów TVP nieprawidłowo wydawała pieniądze, m.in. na samochody służbowe, pensje doradców i odprawy.
[wyimek]Jesteśmy przyzwyczajeni, że skontrolowany nie zgadza się z wnioskami NIK - Paweł Biedziak, rzecznik NIK[/wyimek]
– Czasami chcemy się zabezpieczyć przed tym, żeby nasi kluczowi pracownicy po ustaniu stosunku pracy nie przechodzili do konkurencji i nie przenosili tam wiedzy z TVP – argumentował dyrektor biura Audytu i Kontroli Wewnętrznej telewizji Sławomir Stypułkowski.