– W końcu mieliśmy debatę, która była starciem gladiatorów – uważa konsultant polityczny Eryk Mistewicz. Jego zdaniem dzięki niej liderowi PO udało się wrócić do pierwszego szeregu. Podobnie uważa Bogdan Szczesiak, doradca ds. marketingu medialnego. – Wszyscy się martwili o Tuska, a on bardzo zaskoczył – mówi.

Joanna Gepfert, specjalista od kreowania wizerunku osób publicznych, jest ostrożniejsza, ale też wskazuje na Tuska jako zwycięzcę pojedynku. Jej zdaniem lider PO w końcu wykorzystał atuty bycia w opozycji i zaatakował premiera nierozwiązanymi sprawami służby zdrowia, autostrad czy trzech milionów mieszkań. – W pierwszym oglądzie to on tę debatę wygrał, ale były ważne momenty, w których premier wygrywał wiarygodnością – ocenia Gepfert. Wskazuje tu choćby na pytanie o miłość do Polski. – U premiera było widać zapał. Dodatkowo patrzył w kamerę, co podkreślało wiarygodność. A to ważna kwestia dla wyborców PiS – ocenia. Wszyscy zwracają uwagę na skutki wpuszczenia do studia publiczności, nad którą nikt nie panował. – To największy błąd PiS w tej kampanii – uważa Mistewicz. Jego zdaniem to właśnie krzycząca widownia wyprowadziła z równowagi premiera i przypieczętowała jego przegraną.

4+ za debatę taka jest średnia ocen, jakie specjaliści od komunikacji i marketingu wystawili wczorajszej debacie i jej uczestnikom