Rz: Czuje pan satysfakcję?
Zbigniew Baranowski: Nie, czuję się fatalnie. Zrobili akcję na siłę, choć nic na mnie i na Basię Blidę nie mieli.
Dlaczego mieliby to robić?
Ich celem była Blida, ale i mnie chciano załatwić. Przyjaźniłem się z Basią Blidą. Proszę sobie wyobrazić, że właśnie 25 kwietnia, kiedy zaplanowano akcję z zatrzymaniem, rada nadzorcza miała mnie powołać na stanowisko prezesa Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Byłem najlepszym kandydatem, wygrałem konkurs. I w dniu powołania stawia mi się śmieszny zarzut. Straciłem tę pracę. Wcześniej zadzwoniłem do prokuratora, żeby mi zmienił termin, ale się nie zgodził.
Był pan potraktowany ulgowo. Jako jedyny nie został doprowadzony do prokuratury przez ABW. Nie został pan aresztowany.