Prokurator demaskuje świadków

Na adres olsztyńskiego magistratu wysłali wezwanie do kolejnej kobiety, która mogła być molestowana przez prezydenta miasta

Aktualizacja: 14.02.2008 13:03 Publikacja: 14.02.2008 03:03

Dzięki śledczym prezydent Czesław Małkowski już wie, które kobiety zeznają w jego sprawie

Dzięki śledczym prezydent Czesław Małkowski już wie, które kobiety zeznają w jego sprawie

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Dobrzyński

Pismo z białostockiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie olsztyńskiej seksafery, wysłano zwykłym listem poleconym. Wczoraj rano trafiło do wydziału organizacyjnego ratusza w Olsztynie. Na kopercie widniało imię i nazwisko urzędniczki, wyżej pieczątka prokuratury. Przesyłka zawierała wezwanie na przesłuchanie w charakterze świadka. Urzędniczka jest jedną z kobiet, które mogą opowiedzieć śledczym o praktykach Czesława Małkowskiego. – Myślałem, że żyję w państwie prawa. Okazuje się, że jest inaczej – komentuje Zbigniew Dąbkowski, przewodniczący rady miasta.

Nie będzie przecież prokurator dzwonił i sprawdzał, kto tam kim jest - Andrzej Tańcula, prokurator apelacyjny w Białymstoku

Dwa dni wcześniej prokuratorzy w ten sam sposób – który umożliwił wgląd do korespondencji posądzanemu o gwałt i molestowanie prezydentowi – przesłali do ratusza pismo z prośbą o dostarczenie teczek osobowych dwóch innych kobiet. Jedna z nich zeznała śledczym, że Małkowski próbował na niej wymusić konkretną czynność seksualną. Gdy odmówiła, miała być „prześladowana przez służby prezydenta”. – Musimy mieć teczkę personalną, by sprawdzić, czy takie fakty miały miejsce – mówi Andrzej Tańcula, prokurator apelacyjny w Białymstoku.

Urzędniczka: – Podczas przesłuchania powiedziałam pani prokurator, że potwierdzić moje słowa mogą konkretne osoby, które były świadkami tych zajść.

Prokurator apelacyjny sprawę nazwał „niezręcznością”. – Pani prokurator prowadząca sprawę sprawdziła w Internecie, jak działa olsztyński urząd, i zaadresowała pismo do sekretarza miasta – opowiada. – Nie wiedziała, że takiej osoby w ratuszu nie ma i że pismo trafi na biurko prezydenta. – Nie mogła lepiej tego sprawdzić? – pytamy.

Tańcula: – A jak miała sprawdzić? Obsługa urzędu jest na stronie internetowej. Nie będzie przecież prokurator dzwonił i sprawdzał, kto tam kim jest...

Zachowanie śledczych oburzyło posłów. Jolanta Szczypińska (PiS) winą za działania białostockiej prokuratury obarczyła ministra sprawiedliwości. – Pan odpowiada za to, że kobiety przeżywają osobisty dramat – zarzuciła Zbigniewowi Ćwiąkalskiemu.

Zapytanie poselskie w sprawie ujawniania danych pokrzywdzonych kobiet do ministra Ćwiąkalskiego wysłał też poseł LiD Tadeusz Iwiński. Posłanka Lidia Staroń z PO skrytykowała śledczych na specjalnie zwołanej wczoraj konferencji. Na niej także dziennikarz Radia Olsztyn ujawnił, że służby prezydenta zbierają materiały na dwie urzędniczki, których dane ujawniła prokuratura. – Tego należało się spodziewać po tak skandalicznym zachowaniu prokuratury – komentowała Staroń.

Sprawę molestowania urzędniczek przez prezydenta Olsztyna „Rz” opisała trzy tygodnie temu. Jedna z kobiet powiedziała nam, że została przez Małkowskiego zgwałcona. Posiadamy też zdjęcie roznegliżowanego prezydenta wykonane w jego biurze i wulgarne nagrania. Fakty TVN wyemitowały wczoraj jedno z nich. Odnosząc się później do seksafery w Olsztynie, minister Ćwiąkalski powiedział w TVN 24, że w całej sprawie może chodzić nie tylko o gwałt i molestowanie, ale też o zastraszanie świadków.

Jak podała TVP Info, Czesław Małkowski wybrał się wczoraj do redakcji „Rz”. Jednak do siedziby gazety nie dotarł.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

m.kowalewski@rp.pl

Anne Atkins, publicystka brytyjskiego dziennika „The Guardian”, autorka książek o przemocy wobec kobiet

Uważam, że prokuratura nie powinna przekazywać nazwisk molestowanych kobiet sprawcy. W Wielkiej Brytanii prawo gwarantuje ofiarom gwałtu całkowitą anonimowość. W tym wypadku działanie prokuratury wydaje mi się wręcz okrutne. Na pewno jest oznaką braku szacunku dla kobiet. Nie tylko ten, który je molestował i gwałcił, wie, kim one są, ale pewnie wszyscy pracownicy ratusza. Prokuratura działa na korzyść oskarżanego, dlatego powinno jej zostać odebrane to śledztwo. W myślach jestem z ofiarami. Mam nadzieję, że uda im się przetrwać te trudne chwile. —not. ryb

Christa Prets, eurodeputowana, austriacka partia socjaldemokratyczna, Komisja Praw Kobiet i Równouprawnienia

Nigdy nie słyszałam o tym, żeby ujawniać nazwiska poszkodowanych w takich sytuacjach. Przecież one i tak z reguły boją się mówić o molestowaniu seksualnym. Szczególnie jeśli nadużyć dopuszcza się taka osoba jak prezydent miasta. Myślę, że media powinny tam, gdzie się da, zachować dyskrecję, ale samą sprawę molestowania nagłaśniać. Niech inne kobiety, które doświadczają podobnej przemocy, wiedzą, że to się zdarza i że winny traci stanowisko i staje przed sądem. —not. a.sł.

Julia Pitera, minister w Kancelarii Premiera

Tym, co się stało, powinien się zainteresować prokurator generalny. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Należałoby rozważyć kroki dyscyplinarne wobec prokuratorów. A to dlatego, że strona dowiedziała się, kim są świadkowie w sprawie.

W sytuacjach, które dotyczą przemocy męsko-damskiej, nie powinno się ujawniać nazwisk świadków. Z doświadczenia wiem, że jak przychodziły do mnie osoby i prosiły w takich sprawach o pomoc, wycofywały się później z oskarżeń, bo bały się represji ze strony tych, którzy ich skrzywdzili. —not. mk

Magdalena Środa, etyk, doktor filozofii

Zwyczaj molestowania kobiet w miejscu pracy jest tak „naturalny”, że wszelkie protesty wydają się nieuzasadnionymi i niepoważnymi „donosami”. Nie jest to zapewne specyfika tylko Olsztyna. W naszym tradycyjnym społeczeństwie nadal pokutuje przekonanie, że jeśli kobieta została zgwałcona czy była molestowana, to widocznie sama tego chciała. Stąd pogarda dla sprzeciwu kobiet i pełne zrozumienie dla seksualnej władzy mężczyzn. W tak delikatnej sprawie ochrona danych personalnych świadków powinna być z całą surowością respektowana. —not. cyb

Anna Kornacka, przewodnicząca Partii Kobiet

Mamy do czynienia z tak oczywistym i drastycznym łamaniem prawa, że aż trudno to komentować. Takie sytuacje zdarzają się w Polsce nagminnie. Powodem może być nawet nie zmowa różnych urzędników, ale traktowanie przez niektórych mężczyzn dalszego upokarzania pokrzywdzonych kobiet jako sytuacji normalnej. Ofiary są najczęściej bezsilne, bo regionalne środowiska prawnicze znają osobiście wysokich urzędników. Trzeba wyciągnąć konsekwencje wobec pracowników prokuratury, którzy podjęli konkretne decyzje, wiedząc, jakie będą one miały skutki dla ofiar. —not. cyb

Iwona Arent, posłanka PiS

Jestem zbulwersowana całą sprawą. Wysłaliśmy do premiera list, w którym prosimy go o szczególną kontrolę nad tym postępowaniem. Chcemy też, by minister wyciągnął konsekwencje wobec prokuratora, który się tego dopuścił. Poza tym chcemy, by ta sprawa została przesłana za obręb apelacji białostockiej. Zresztą tamtejsza prokuratura tłumaczy się kuriozalnie i za ujawnienie danych tych osób wini urzędników. Prokuratura powinna tym kobietom zapewnić pomoc psychologa, a tutaj niczego takiego nie było. —not. mk

21 stycznia

„Skandal w magistracie” – ujawniliśmy, że prezydent Olsztyna Czesław Małkowski molestował urzędniczki. Jedna oskarżyła go o gwałt.

22 stycznia

„Sekstelefony prezydenta” – opisaliśmy, jak prezydent dzwonił do urzędniczki i w wulgarny sposób proponował jej seks. Dotarliśmy do odrażających nagrań i zdjęć i napisaliśmy o tym. Do jednego z nagrań dotarł wczoraj TVN i wyemitował je.

13 lutego

„Prokurator zdradził nazwiska ofiar” – opisaliśmy, jak do prezydenta Olsztyna trafiły dane kobiet, które go oskarżają o molestowanie.

Pismo z białostockiej prokuratury, która prowadzi śledztwo w sprawie olsztyńskiej seksafery, wysłano zwykłym listem poleconym. Wczoraj rano trafiło do wydziału organizacyjnego ratusza w Olsztynie. Na kopercie widniało imię i nazwisko urzędniczki, wyżej pieczątka prokuratury. Przesyłka zawierała wezwanie na przesłuchanie w charakterze świadka. Urzędniczka jest jedną z kobiet, które mogą opowiedzieć śledczym o praktykach Czesława Małkowskiego. – Myślałem, że żyję w państwie prawa. Okazuje się, że jest inaczej – komentuje Zbigniew Dąbkowski, przewodniczący rady miasta.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo