– Zdarza się, że podają sprzeczne informacje w zależności od tego, czy chcą uzyskać świadczenia rodzinne, czy wsparcie z urzędu pracy. Chcemy, by po wpisaniu nazwiska do komputera pojawiała się pełna informacja o wszystkich wypłaconych świadczeniach. Dziś nie jesteśmy w stanie tego zweryfikować – mówi wiceprezydent Waldemar Skórski, odpowiedzialny za pomoc społeczną.
Z budżetu Świdnicy do ponad 3,3 tys. osób trafia rocznie ok. 23 mln zł, m.in. w formie zasiłków stałych, celowych, okresowych, dodatków mieszkaniowych, świadczeń rodzinnych. W sumie kilkanaście rodzajów świadczeń wypłacanych jest najuboższym przez Urząd Miasta, ale także urząd pracy, MOPS, Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie, Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.
Do tego dochodzą artykuły spożywcze z Banku Żywności, pomoc organizacji społecznych i charytatywnych. Docelowo baza informacji ma objąć wszystkie te instytucje. Jej brak, zdaniem władz miasta, sprzyja tym, którzy nauczyli się nieźle żyć z tzw. socjalu.
– Chcemy ich skłonić do poszukiwania pracy, tym bardziej że przedsiębiorcy zgłaszają brak pracowników – wyjaśnia Murdzek. – W ciągu ostatnich pięciu lat liczba bezrobotnych spadła u nas z 6,5 tys. do 1,8 tys. A liczba pobierających świadczenia społeczne jest ciągle na podobnym poziomie.
– To problem w skali całego kraju. Duża część pieniędzy z pomocy społecznej nie trafia do tych, którzy jej naprawdę potrzebują – przyznaje Anna Kurowska, ekspert z zakresu polityki społecznej w Forum Obywatelskiego Rozwoju. Przeprowadzone przez nią badania wykazały, że co czwarta osoba pobierająca zasiłki z pomocy społecznej ma samochód. Raport Forum Obywatelskiego Rozwoju wskazuje, że nieefektywnie kierowana pomoc to źródło zagrożeń. Przede wszystkim zniechęca do szukania pracy.
Z raportu Banku Światowego wynika, że blisko połowę środków otrzymują osoby, które nie potrzebują pomocy (z tego 1/4 to najbogatsi!), podczas gdy ubodzy tylko 38 procent.