Wczorajsza deklaracja szefa banku centralnego zaskoczyła polityków i ekonomistów. Niedawno bowiem Sławomir Skrzypek wsparł rząd w staraniach o wprowadzenie euro w 2011 r.
Teraz zasugerował, że konieczna będzie szybka zmiana konstytucji, jeszcze w 2009 roku, zanim Polska wejdzie do systemu ERM2. To dwuletnia poczekalnia przed wprowadzeniem nowej waluty, gdy będziemy musieli utrzymać kurs złotego wobec euro w wyznaczonych widełkach.
Według ekonomistów świadczy to o tym, że prezes NBP nie do końca jest zwolennikiem przyjęcia unijnej waluty. – Boję się, że to pierwszy sygnał konfliktu między rządem a NBP dotyczącego daty przyjęcia euro – ocenia Ryszard Petru, główny ekonomista Banku BPH.
Z kolei politycy koalicji sądzą, że w ten sposób Skrzypek próbuje odrobić polityczne straty. Wspierając wcześniej rząd w sprawie euro, naraził się PiS.
– Owszem, byłoby dobrze, gdyby zmiana konstytucji została załatwiona przed wejściem do ERM2. Ale nie ma takiej konieczności – uważa Jakub Szulc (PO) z Sejmowej Komisji Finansów. Twierdzi, że w momencie wejścia Polski do poczekalni przed euro z punktu widzenia konstytucji praktycznie nic się nie zmieni: walutą pozostanie złoty, a jego emitentem – NBP. – Wcześniejsza zmiana ustawy zasadniczej odsuwałaby jedynie ewentualne późniejsze awantury polityczne o nową walutę – mówi Szulc.