W Brzezinach (Łódzkie) 1 października ubiegłego roku wydano decyzję, że przystosowany na potrzeby socjalne budynek na terenie klubu Start nie spełnia norm bezpieczeństwa. Mieszkańców wezwano do wyprowadzki, a tylko jedna osoba zdecydowała się opuścić swoje lokum. – W budynku znajduje się niesprawna instalacja elektryczna, a droga ucieczki jest tak długa, że nie wszyscy w razie pożaru zdołaliby dobiec do wyjścia awaryjnego – mówi inspektor Marian Przytulski, który sprawdzał budynek wraz ze strażą i policją.
Budynek choć mniejszy, jest zbudowany w podobny sposób, jak hotel socjalny w kamieniu Pomorskim. Ma betonową piwnicę, wysoki parter i pierwsze piętro. Ściany i podłogi są zrobione z metalowych konstrukcji i odpadów drewnianych nasączonych chemikaliami. Inspektor Przytulski nie ma złudzeń, że budynek spaliłby się w kilkadziesiąt sekund.
– Mieszkańcy otrzymali decyzję o zamknięciu budynku do celów mieszkalnych – mówi prezes Startu Andrzej Klimczak. – Jedni czekali na przeprowadzkę do TBS, inni na przyznanie lokalu zastępczego.
– Proponowano nam mieszkanie o powierzchni 20 metrów bez wody i toalety – mówi jedna z mieszkanek. – Jak w takich warunkach mieliśmy żyć? W październiku nie do końca sobie zdawaliśmy sprawę z zagrożenia, ale strach naprawdę zajrzał nam w oczy, gdy widzieliśmy to, co wydarzyło się Kamieniu. Zanieśliśmy pismo do urzędu miasta, żeby znaleziono nam mieszkania, ale odpowiedzi jeszcze nie dostaliśmy.
Podobnie jak w Brzezinach do natychmiastowego zamknięcia nadają się także budynki na warszawskiej Białołęce i w Chełmży (kujawsko-pomorskie). W tym drugim, także powstałym dla sportowców stwierdzono, że do przygotowywania posiłków wykorzystywano kuchenki gazowe, choć pomieszczenia nie miały wentylacji. Ponadto mieszkańcy nie mieli dostępu do głównego wyłącznika prądu i części gaśnic.