Polska szefowa eurogangu

Przemyt papierosów do Włoch. Według polskich i włoskich śledczych międzynarodową mafią kierowała 45-latka z Lubelszczyzny

Aktualizacja: 21.07.2009 07:32 Publikacja: 20.07.2009 20:09

Według śledczych przestępcy co najmniej 53 razy przemycili papierosy. Na zdjęciu niszczenie kontraba

Według śledczych przestępcy co najmniej 53 razy przemycili papierosy. Na zdjęciu niszczenie kontrabandy przechwyco nej przez celników w Piasecznie w 2005 r.

Foto: Fotorzepa, PK Piotr Kowalczyk

Uher, niewielka wieś dziesięć kilometrów od Chełma. Pięćdziesiąt kilka gospodarstw.

W przeciętnym krajobrazie wsi uwagę przykuwa drewniany dom w zagajniku na uboczu. Trzy pokoje z kuchnią, murowany ganek. Obok altanka, dalej ogród i trochę upraw.

– Cisza, spokój. Cóż więcej od życia trzeba – wzdycha Adela Bucholc. Zachwyt nad okolicą nie trwa jednak długo. Twarz kobiety w jednej sekundzie zmienia się nie do poznania. – Przyjechali o szóstej rano, przetrząsnęli cały dom, zabrali siostrę i szwagra – wspomina wizytę policjantów, którzy kilka dni wcześniej zatrzymali Bożenę Ł. i jej męża Adama.

– Był jeden wielki płacz – Adria, siostrzenica Bożeny Ł., nie wytrzymuje i odpala papierosa. Jednego z ostatnich, którego nie zabrali policjanci.

[srodtytul]Miliony w trzy lata [/srodtytul]

Po doprowadzeniu do prokuratury Bożena Ł. usłyszała zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i prania brudnych pieniędzy. Przez prawie trzy lata (2006 – 2009) gang pod jej wodzą zarobił około 8 mln zł. Grozi jej do 15 lat więzienia.

W domu Ł. policja znalazła 300 kartonów papierosów bez polskich znaków akcyzy. Zatrzymano busa i dwa samochody osobowe. Zarekwirowano ok. 30 tys. zł. Na jaw wyszło, że mąż Bożeny Ł. ma na koncie wyrok za handel nielegalnymi papierosami. Do dzisiaj spłaca grzywnę. – Może coś tam sprzedawali, ale żeby od razu mafię z nich robić? – denerwuje się siostra Bożeny.

Rodzina nie może się pogodzić z ustaleniami prokuratury. – Czy to wygląda jak willa? Czy widać, żebyśmy miliony wydawali? – pyta siostra Adela Bucholc, wskazując na przeciętny dom.

Śledczy twierdzą jednak, że ich ustalenia poparte są mocnymi dowodami. Układają się w spójną historię, która mogła wyglądać tak:

Jest rok 2006. Przy dworcu w Mediolanie obywatel Maroka oferuje Włochowi karton tanich papierosów. Jest gotów go oddać za 30 euro, ostatecznie sprzedaje za 28. Dla Włocha to okazja, bo w kiosku karton kosztuje prawie 40 euro. Na Ukrainie ten sam karton można kupić prawie dziesięć razy taniej, dlatego chętnych zarówno do taniego zakupu, jak i szybkiego zarobku jest wielu.

Polacy, którzy szmuglują towar przez pół Europy, nawiązują współpracę z mieszkającymi we Włoszech obcokrajowcami, którzy szukają dodatkowego źródła dochodu. Z każdym miesiącem mediolańska policja odnotowuje coraz więcej przypadków handlu papierosami z przemytu. W ich ręce wpadają Rumuni, Białorusini, Arabowie, Ukraińcy, Polacy, Włosi. Z założonych w ich telefonach podsłuchów wynika, że tworzą papierosowy gang.

– Działał jak typowa firma transportowa – mówią prokuratorzy z Lublina, których włoscy koledzy poprosili o pomoc w rozpracowaniu szajki.

W ponadpięćdziesięcioosobowej grupie (połowa z nich to Polacy) jedni odpowiadali za przeróbki samochodów do celów przemytu, inni odbierali i magazynowali towar, kolejni sprzedawali papierosy na terenie Włoch. Wewnętrzna rywalizacja (każdy z przemytników chciał się szybciej dorobić: częściej jeździć, szybciej przewieźć, więcej sprzedać) ułatwiła rozpracowanie grupy, która zanotowała 12 wpadek. Mimo to z działalności nie zrezygnowała. Kurier, który został złapany przez policję, więcej nie jeździł z papierosami. Zarobki były niewielkie, ale systematyczne. – I w dużej mierze inwestowane w działalność, np. w samochody do przemytu – mówi prokurator prowadzący sprawę.

Śledczy ustalili, że na czele grupy stoi Polka. Pozostawione przez przemytników ślady zaprowadziły ich do niewielkiego Uhra, gdzie mieszka Bożena Ł. – Była mózgiem gangu – mówi Cezary Maj, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. Andrzej Markowski, wiceszef lubelskiej apelacji: – Wydawała polecenia niczym prezes w legalnej spółce.

Według prokuratorów znających szczegóły sprawy cały proceder odbywał się pod bacznym okiem Bożeny Ł.

[srodtytul]Mafia? U nas na wsi?[/srodtytul]

We wsi mało kto wierzy, że Ł. mogła sterować międzynarodowym gangiem. – Jezu Chryste, jaka mafia? – jedna z jej sąsiadek łapie się za głowę. Za to trzeźwo myślący miejscowy gospodarz dedukuje: – Każdy musi jakoś zarobić na rodzinę. Wydatki duże, a roboty na wsi nie ma. Ja tam się nie dziwię.

Po chwili jednak dodaje refleksyjnie: – Chociaż mieć u siebie matkę chrzestną mafii jakoś tak dziwnie jest...

– Żarty pan sobie urządza – komentuje ustalenia śledczych Zdzisław Wronka, sołtys Uhra. O Bożenie Ł. i jej rodzinie nie chce jednak rozmawiać. Ale na odchodne rzuca: – Proszę pamiętać, że najciemniej zawsze pod latarnią.

Bożena Ł. ma 45 lat, męża Adama (wpadł razem z nią), trzech synów. Blondynka średniego wzrostu. Decyzję o aresztowaniu na trzy miesiące przyjęła spokojnie. To lato spędzi za kratkami. Na pewno nie tak wyobrażała sobie finał kariery we Włoszech.

A zaczynała skromnie. Przed maturą rzuciła technikum obuwnicze w Chełmie. Po ślubie z Adamem wyjechała na Śląsk, gdzie mąż miał pracę w kopalni. Kilkanaście lat temu wrócili do jej rodzinnego Uhra. Kupili domek, kawałek pola. – Pieniędzy nigdy w tym domu nie było za dużo – mówi Adela.

Bożena wyjechała do Włoch, by pracować jako opiekunka osób starszych. Czasem sprzątała. – Chyba doszła do wniosku, że oprócz pracy fizycznej dobrym sposobem na zarobek jest przemyt papierosów – przypuszcza prokurator prowadzący sprawę. Razem z Bożeną za kratki trafia kilku kurierów, w tym jej przyjaciółka – Maria S. z Chełma, która ściągnęła Bożenę do Włoch. Potem miała pomagać w organizacji przemytniczego procederu.

Mąż Marii, Mirosław, nie potrafi usiedzieć na miejscu, gdy przegląda policyjny portal, na którym umieszczono zdjęcie żony z zasłoniętymi oczami. Odpala jednego papierosa od drugiego. – Jaki z niej przestępca, przecież tutaj wszyscy handlują papierosami. Jak się tak czepiają, to cały Chełm powinni zamknąć – wytyka.

Adela Bucholc twierdzi, że nawet miejscowi policjanci palą ukraińskie papierosy. – Jak zamykali Bożenę, to jednemu nawet zachciało się fajki. Otworzyłam ostatnią paczkę, którą nam zostawili, i poczęstowałam. Jakoś nie protestował, że nielegalne.

Gang Bożeny Ł. zaopatrywał się w towar najprawdopodobniej w Chełmie, gdzie bez trudu za 4 zł można kupić paczkę papierosów z Ukrainy. – Ile zapakować? – pyta napotkana w centrum miasta kobieta ze wschodnim akcentem. Z reklamówki wystaje kilka kartonów. Gdzie można dostać większe ilości? – Na specjalne zamówienie dostarczamy w umówione miejsce – odpowiada.

Bożena Ł. i Maria S. nie przyznały się do zarzutów, utrzymują, że są niewinne. Prokurator prowadzący śledztwo: – Zatrzymanie taktują jak obrazę. Ale tak naprawdę są bardzo cwane. Czekają na rozwój sprawy, cały czas licząc, że im się uda z tego wyjść obronną ręką.

Uher, niewielka wieś dziesięć kilometrów od Chełma. Pięćdziesiąt kilka gospodarstw.

W przeciętnym krajobrazie wsi uwagę przykuwa drewniany dom w zagajniku na uboczu. Trzy pokoje z kuchnią, murowany ganek. Obok altanka, dalej ogród i trochę upraw.

Pozostało 96% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo