Raport "Ocena zagrożenia przestępczością zorganizowaną w UE 2009" opracowała unijna policja Europol.
Jak wynika z tego materiału, wolność handlu i przemieszczania się okazały się największym sojusznikiem zorganizowanych grup przestępczych. "W czasie, gdy kryzys uderza w legalny biznes, międzynarodowe gangi korzystając z tych swobód rozwijają się w tempie nie notowanym nigdy wcześniej" - czytamy w "DGP".
"Renesansowi mafii - w czasach załamania gospodarczego - sprzyjają również trzy inne zjawiska: liberalizacja handlu, tanie linie lotnicze i tani dostawcy towarów legalizowanych na Starym Kontynencie - chińscy producenci podróbek.
(...)
Wystarczy znaleźć słaby punkt na unijnej granicy, aby zyskać dostęp do 500 mln odbiorców łącznie wytwarzających rocznie 18 bln dol. PKB. Takim miękkim podbrzuszem Europy jest pięć wymienionych w raporcie węzłów. Pięć centrów przestępczości Pierwszym z nich są Maroko i Hiszpania, oddalone od siebie o zaledwie kilkadziesiąt kilometrów. To właśnie przez arabskie królestwo przebiega jeden z najważniejszych szlaków przerzutowych do Europy. Maroko podbiło tutejszy czarny rynek swoją marihuaną, stając się jej najważniejszym producentem. Przez królestwo na Stary Kontynent trafiają też nielegalni imigranci z Czarnej Afryki. Na znaczeniu zyskuje też korytarz tranzytowy biegnący z kokainowych pól Kolumbii przez Afrykę Zachodnią i Maroko do Hiszpanii. Niemniej groźne są jednak cztery inne punkty. To kraje Beneluksu, pozostające głównym ośrodkiem dystrybucji narkotyków; Litwa, przez którą z Rosji do Unii trafiają azjatyccy imigranci, podróbki markowych ubrań, papierosy i afgańska heroina; Włochy - cel dla nielegalnych przybyszów z Afryki i fałszerzy euro; wreszcie Rumunia i Bułgaria, służące jako drzwi do UE dla bałkańskich mafii, ale i kolumbijskiej koki, która szerokim strumieniem przecieka przez palce celników z rumuńskiego portu w Konstancy.