Cały dzień toczyły się wczoraj negocjacje w trójkącie: sztab kandydata PO – sztab kandydata PiS – prezes TVP. Spór dotyczył kształtu jutrzejszej debaty Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego.
– Wygląda na to, że będzie taka sama jak w niedzielę – przewiduje Małgorzata Kidawa-Błońska, rzeczniczka sztabu polityka Platformy. Czyli: cykl pytań ze strony dziennikarzy i brak możliwości wzajemnego zadawania sobie pytań przez kandydatów. Taka formuła została skrytykowana przez większość obserwatorów niedzielnej debaty. Oba sztaby przerzucają się winą za jej przyjęcie. – Chcielibyśmy, żeby była możliwość zadawania sobie pytań przez kandydatów, inaczej debata będzie nudna – przekonuje Paweł Poncyljusz, rzecznik sztabu prezesa PiS. – Przecież widzieliśmy w niedzielę, że także Bronisław Komorowski próbował wyjść poza obowiązującą konwencję.
[wyimek]Pytania będą dotyczyły tych samych zagadnień co w niedzielę, m.in. gospodarki[/wyimek]
Zmianę zasad negocjował prezes TVP Romuald Orzeł. – Chciał, by była formuła z jednym prowadzącym i interakcją między Kaczyńskim i Komorowskim. Był opór ze sztabu PO – twierdzi pracownik TVP.
– Nieprawda. Po prostu nikt się do nas nie zwrócił z taką propozycją. Ale modyfikacje są jeszcze możliwe – odpowiada Kidawa-Błońska. Na dodatek formuła z jednym prowadzącym mogła zostać oprotestowana przez pozostałe dwie stacje transmitujące debatę.