W agendzie odpowiedzialnej za bezpieczeństwo lotów na polskim niebie 40 proc. pracowników (678 z 1715) ma wśród innych zatrudnionych bliższych lub dalszych krewnych. 12 proc. (198 osób) jest ze sobą wprost powiązanych rodzinnie, bo mają te same adresy zamieszkania. Takie są ustalenia kontroli Kancelarii Premiera w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, do których dotarła „Rz".
„Kumoterstwo i nepotyzm o niespotykanej skali" – czytamy w raporcie pokontrolnym. Przepisy wewnętrzne „ pozwalały na dowolne stosowanie reguł naboru na potrzeby faworyzowania krewnych i znajomych" – ustalili kontrolerzy.
O nepotyzmie w PAŻP „Rz" pisała już w połowie 2010 r.
Raport Kancelarii Premiera potwierdził nasze ustalenia. Jednym z rekordzistów jest Leszek Gołąb, dyrektor Biura Zarządzania Przestrzenią Powietrzną i Przygotowania Operacyjnego w agencji. W agencji pracują jego żona, dwie córki oraz dwóch zięciów. Zatrudnione w PAŻP są też żona i siostra jej prezesa Krzysztofa Banaszka.
Kontrolerzy oceniają, że rodzinne zatrudnienia w PAŻP mogły wynikać z wysokich pensji. Średnie wynagrodzenie sięga tam 15,2 tys. zł, ale najkorzystniejsze warunki zatrudnienia otrzymywali członkowie rodzin i znajomi pracowników agencji. Jeden z nich, kontroler ruchu lotniczego, zarabiał miesięcznie ponad 40 tys. zł (podczas gdy zwykle pensja na tym stanowisku nie przekracza 3 tys. zł).