- Nic nie znajdzie się na stałe przed Pałacem Prezydenckim. Żadne kwiaty i znicze. Wszystko będzie zabierane - mówiła w TVN 24 polityk PO.

Jej zdaniem, rocznica katastrofy na Krakowskim Przedmieściu zorganizowana przez środowisko "Gazety Polskiej" przy współudziale PiS, przebiegała w komfortowych warunkach. Przypomniała, że znalazły się tam  telebimy i podwyższenie z którego przemawiał prezes PiS Jarosław Kaczyński. Nie odniosła się do oskarżeń, które pojawiły się wśród uczestników zgromadzenia, jakoby metalowe barierki uniemożliwiały składanie przed Pałacem Prezydenckim składania zniczy i kwiatów (podawano je parlamentarzystom PiS, którzy przez cały dzień dyżurowali na tym terenie).

 

Stwierdziła, że zachowanie parlamentarzystów PiS, którzy próbowali sforsować te barierki "było szokujące". - Ten teren jest szczególnie chroniony. Straż miejska także dostosowuje się do oczekiwań BOR-u - stwierdziła.

Prezydent stolicy ujęła się za swoimi podwładnymi. Jej zdaniem strażnicy miejscy byli obrażani okrzykami "gestapo".