Jerzy Stuhr zrobił kiedyś furorę piosenką „Śpiewać każdy może", w której z wdziękiem przekonywał, że karierę może zrobić każdy, byle był pewien swego talentu i potrafił oprzeć się służbom porządkowym. To prehistoria show-biznesu. Dzisiaj, aby zostać gwiazdą wyświetleń na YouTube, gdzie wiodą wszystkie ścieżki Internetu, przynajmniej w Polsce nie trzeba umieć absolutnie niczego. No dobrze, trzeba wiedzieć, że wciśnięcie czerwonego przycisku „rec" w kamerze oznacza początek nagrywania, a kwadracik z napisem „stop" nagranie to kończy. Być może trudno będzie w to państwu uwierzyć, ale jeden z ostatnich hitów polskiej sieci, klikany głównie przez małoletnich, jak się wydaje, internautów, to filmik trwający raptem 19 sekund. A każda daremna.
Oto mocno skacowany chłopaczek w wieku wskazującym na fascynację spożyciem, jak się okaże z późniejszych jego wypowiedzi, o ilorazie inteligencji raczej nieprzekraczającym średniej krajowej w znacznie młodszych grupach wiekowych, po prostu je zupę na werandzie drewnianego domku. Kiedy przechodzi kolega, jedzący woła: „Krzysiu, jem zupę". I już. A gdzie puenta, dowcip, zabawne momenty, frapujące kadry? Nie ma.
Jak się okazuje – dla dzieciaków to opowieść o... kacu. Z tygodnia na tydzień „klikalność" tego dzieła rosła, aż obaj chłopcy: tytułowy Krzysiu i skacowany Pablo zostali... bohaterami małoletniej wyobraźni.
I oto udzielają już wywiadów. „Nie reklamowaliśmy tego, po prostu ktoś kiedyś na Facebooku udostępnił mój filmik. No to myślę, to ja sobie go też udostępnię, i potem patrzę – 100 tysięcy, 200 tysięcy, milion, doszło do milion sześćset tysięcy, potem nasz kanał został skradnięty, nie wiem, przez kogo" – opowiadają wyraźnie dumni, choć Pablo, ponownie, także podchmielony.