W reakcji na burzę po filmie braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu" minister sprawiedliwości zapowiedział rozszerzenie rejestru sprawców przestępstw na tle seksualnym o informację, jaki zawód wykonuje skazany.
Jednak „Rzeczpospolita" ustaliła, że rejestr zawiera dużo poważniejsze luki – brak w nim informacji, gdzie aktualnie mieszka co czwarty figurujący w nim przestępca seksualny. I co gorsza, skala zjawiska rośnie – w ciągu niespełna pół roku przybyło 26 skazanych o nieustalonym miejscu pobytu.
W jawnej części rejestru figuruje dziś 880 skazanych – z tego przy 216 nazwiskach, zamiast informacji o miejscowości, w której osoba przebywa, jest notka „w trakcie weryfikacji". Blisko pół roku temu było ich 190 (wezwanych do potwierdzenia miejsca pobytu i w trakcie weryfikacji).
Na wspomniane 216 osób 109 to skazani za gwałty na małoletnich, a 105 to przestępcy mający na koncie gwałty ze szczególnym okrucieństwem.
Nie wiadomo, gdzie mieszka np. 71-letni trener sportowy skazany za wykorzystanie seksualne nieletnich piłkarek na dwa lata pozbawienia wolności (w zawieszeniu) i na pięcioletnie zakazy: wykonywania zawodu, prowadzenia działalności związanej z wychowaniem, edukacją i opieką nad małoletnimi i na zakaz „zbliżania się do określonych osób na odległość mniejszą niż 300 metrów". To samo dotyczy 21-letniego recydywisty, skazanego (w zawieszeniu) za posiadanie lub rozpowszechnianie dziecięcej pornografii. A także skazanego za gwałt ze szczególnym okrucieństwem, który odsiedział osiem lat, wyszedł w lutym tego roku i zniknął. Nawet – co zdumiewa – trwa ustalanie miejsca zamieszkania przestępcy seksualnego, który w tym miesiącu wyszedł z więzienia w Sztumie. To tylko kilka przykładów skazanych, którzy zniknęli. Jak się okazuje, dotyczy to dużej części sprawców – włącznie z tymi, którzy dopiero co wyszli po odsiadce.