Poseł Przemysław Wipler, który w zeszłym tygodniu został zatrzymany przez policję po nocnej awanturze powiedział, że jest pewien, że nagrania z monitoringu potwierdzą jego zeznania. Według polityka związanego ze stowarzyszeniem Republikanów, gdyby było inaczej, policja ujawniłaby już zapis zdarzenia.
- Gdyby była szansa pokazania, że zaatakowałem policjantów, policja już by to zrobiła. Na monitoringu co najwyżej zobaczymy, że byłem nietrzeźwy, a to nie jest złamaniem prawa i nie jest w Polsce zakazane. Nie rzuciłem się na policjantów. Nawet policja teraz tak nie twierdzi - powiedział polityk na antenie Radia Dla Ciebie
Zarzucił ponadto służbom porządkowym, że ciągle zmienia swoją wersję zdarzeń.
- W zeszłym tygodniu wersja wydarzeń była taka, że ja absolutnie nie mówiłem, że jestem posłem. Teraz jest wersja, że nawet jeżeli mówiłem, że jestem posłem to nie musieli mi uwierzyć i mieli prawo potraktować mnie tak jak potraktowała - powiedział. - Opowiadali najbardziej fantastyczne historie w dniu, kiedy mnie pobito, w czasie, gdy jeździłem między rentgenem a tomografią. Pierwotnie były to tezy, że starłem się ze szwadronem policji, że musiały przyjechać cztery radiowozy, nie potrafiono mnie poskromić. Gdyby był w nich cień prawdy, byliby jacykolwiek poszkodowani policjanci i mówiono by o zarzucie naruszenia nietykalności funkcjonariusza publicznego - dodał.
Wipler powiedział też, że jego brutalne potraktowanie przez policję nie było jednorazowym incydentem i że takich przypadków jest więcej.