Reklama

Sondaż:Polacy raczej winią Arłukowicza

Za chaos w służbie zdrowia winę ponoszą zarówno minister zdrowia, jak i lekarze rodzinni. Ale bardziej minister – wynika z badania IBRiS.

Aktualizacja: 04.01.2015 18:50 Publikacja: 04.01.2015 17:21

Sondaż:Polacy raczej winią Arłukowicza

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Według sondażu Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych największa grupa Polaków (39 proc.) odpowiedzialnością za kłopoty z dostępem do świadczeń w podstawowej opiece zdrowotnej obciąża zarówno lekarzy rodzinnych z Porozumienia Zielonogórskiego, jak i ministra zdrowia.

Obie strony pod koniec roku zerwały negocjacje dotyczące kontaktów na 2015 r., przez co część placówek została zamknięta, a ich pacjenci muszą szukać doraźnej pomocy w innych miejscach.

Niemal jedna trzecia badanych twierdzi jednak, że większą odpowiedzialność za ten konflikt ponosi minister Bartosz Arłukowicz (30 proc.). Na odpowiedzialność organizacji lekarzy rodzinnych wskazuje dwa razy mniej badanych (15 proc.).

Na takie oceny wyraźny wpływ mają preferencje polityczne badanych. Większość wyborców PiS (55 proc.) obwinia Bartosza Arłukowicza. Wyborcy PO są bardziej dla niego wyrozumiali. Ich zdaniem wina rozkłada się na obie strony konfliktu (44 proc.) albo ponoszą ją głównie lekarze (29 proc.). Zadowolenia nie widać wśród wyborców koalicyjnego PSL. Zwolennicy ludowców – tak jak wyborcy PiS – obciążają najczęściej Arłukowicza (41 proc.).

Lekarze zrzeszeni w Porozumieniu Zielonogórskim przekonują, że przyjęcie pakietu onkologicznego przygotowanego przez Ministerstwo Zdrowia oznaczać będzie wzrost liczby pacjentów i domagają się większych środków na leczenie. Arłukowicz przekonuje, że w związku z wejściem w życie reformy podnosi lekarzom tzw. stawkę kapitacyjną, czyli kwotę, którą dostają za każdego stałego pacjenta (z 96 zł do 136,20 zł rocznie). Finansowanie całej podstawowej opieki zdrowotnej wzrośnie o prawie 1,2 mld zł. Nie przekonuje to Naczelnej Rady Lekarskiej, która stoi po stronie zbuntowanych lekarzy rodzinnych.

Reklama
Reklama

„Wszystkich, którzy obawiając się pogorszenia sytuacji swoich placówek, wahali się, czy podpisać kontrakty z monopolistycznym płatnikiem, poddaje się presji politycznej, nieuzasadnionej nagonce medialnej i różnym formom zastraszenia (...) Przedstawiciele kierownictwa Ministerstwa Zdrowia w bezpardonowy sposób obrażają i bezpodstawnie oraz kłamliwie oskarżają właścicieli przychodni odpowiedzialnych za swoje jednostki i ich pracowników o chciwość i działanie na szkodę pacjentów" – czytamy w stanowisku NRL.

Przez ostatnie dni Arłukowicz robił wszystko, żeby złamać solidarność członków Porozumienia Zielonogórskiego – wydłużył czas na podpisywanie umów i groził buntownikom, że jeśli nie podpiszą kontraktów, stracą swych pacjentów.

Zgodnie z piątkowym zarządzeniem NFZ uproszczone zostały także procedury zakładania nowych przychodni lekarza rodzinnego. To uderzenie w większe zamknięte placówki, gdzie pracują wynajęci lekarze, którzy mogą w tej sytuacji odejść i zacząć praktykę na własny rachunek.

W weekend czynne były oddziały NFZ, co miało umożliwić takim lekarzom zakładanie własnych przychodni.

Termin na aneksowanie umów minął w nocy z piątku na sobotę. Według danych NFZ umowy na 2015 r. podpisało 82 proc. lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej i 75 proc. przychodni. Tylko w czterech województwach umowy podpisały wszystkie placówki: w kujawsko-pomorskim, świętokrzyskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim.

Na ile to wiarygodne dane, będzie można sprawdzić w poniedziałek i środę, bo po świątecznej przerwie ruszą szkoły i zakłady pracy. Na tę chwilę najtrudniejsza sytuacja jest na Podlasiu, Lubelszczyźnie, w Lubuskiem i Warmińsko-Mazurskiem.

Reklama
Reklama

Konflikt zaczyna momentami przypominać tragifarsę. Przedstawiciele Porozumienia Zielonogórskiego z Pomorza poprosili miejscowych proboszczów o odczytanie listu do pacjentów. Jak z kolei podała „Gazeta Pomorska", Mariusz Kocuj z Porozumienia Zielonogórskiego złożył na policji zawiadomienie o zaginięciu Ewy Kopacz. To aluzja do faktu, że pani premier unika zaangażowania w ten trwający od wielu tygodni konflikt.

To Kopacz w 2007 r. – jako posłanka opozycyjnej wówczas Platformy – doprowadziła do podpisania wyborczej koalicji PO z Porozumieniem Zielonogórskim, a po przejęciu władzy powołała lidera tej organizacji Marka Twardowskiego na swego zastępcę w resorcie zdrowia.

Do tej pory pani premier nie wsparła jasno swojego ministra w konflikcie z lekarzami, za to w niedzielę po południu wezwała go na dywanik do Kancelarii Premiera.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama