Ten list to odpowiedź na pismo, w którym Szydło zarzuciła mu "brutalne ataki" na rywala urzędującej głowy państwa. Przypomniała w nim apel prezydenta, który prosił „o powściąganie nadmiaru złych emocji i politycznej agresji" w kampanii. Zarzuciła Nałęczowi, że łamie te reguły, mówiąc, że „widzi za nim (Dudą – red.) cień Barbary Blidy". Czytaj więcej
Odpowiedź prezydenckiego doradcy zawiera nie tylko próbę odparcia tych zarzutów, ale również zaproszenie do debaty z udziałem kamer.
"Nie rozumiem, którą z moich wypowiedzi w programie telewizyjnym z 10 lutego b.r. uznała Pani Poseł za 'wyartykułowanie szeregu absurdalnych zarzutów wobec kandydata Prawa i Sprawiedliwości na urząd Prezydenta RP Andrzeja Dudy'. (...) Szkoda, że tych stwierdzeń nie poparła Pani żadnymi konkretami. Przypomnę więc, że dyskutując we wspomnianym przez Panią Poseł programie z Panem Posłem Zbigniewem Ziobrą stwierdziłem jedynie, że bardziej niż obecny program wyborczy Pana Andrzeja Dudy interesują mnie jego działania jako wiceministra sprawiedliwości i podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta RP" - wskazuje Nałęcz.
Zauważa, ze jest historykiem i przypomniał, "że kiedy Pan Andrzej Duda był wiceministrem sprawiedliwości, w wyniku działań które zawsze, także i dzisiaj oceniam bardzo krytycznie, zginęła tragicznie Barbara Blida".
Współpracownik prezydenta przekonuje, że jego wypowiedź nie wykracza poza przyjęte ramy debaty publicznej. "Ponieważ list Pani Poseł zawiera tylko ogólne i bardzo krzywdzące mnie zarzuty, nie poparte żadnymi faktami i merytoryczną argumentacją, uprzejmie zapraszam Panią do debaty na ten temat. Oczywiście przy podniesionej kurtynie, z udziałem zainteresowanych takim spotkaniem dziennikarzy. Skoro tak bardzo różnimy się w ocenie Pana Andrzeja Dudy jako wiceministra sprawiedliwości i podsekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta RP, podyskutujmy o tym publicznie" - zachęca Nałęcz.