- Czy Pani wie kim jest "smerf Maruda"? - zapytała Annę Grodzką prowadząca program. - Jest taki "smerf Maruda", który ciągle marudzi, ciągle mówi, że coś jest nie tak, że coś jest najgorsze, że coś jest najsłabsze, coś w Polsce idzie nie tak. Tak powiedział prezydent - przypomniała Olejnik.
- Chodzi o Dudę. Prezydent ma koncepcję, że wszyscy się kochamy, wszystko jest świetnie, a każdy, kto mówi inaczej, nie ma racji. W takim razie ja też jestem maruda, bo również mówię, że nie jest dobrze, a zagłaskiwanie sprzeczności interesów to nie jest mądra polityka – mówiła kandydatka na prezydenta.
Prezydent Komorowski nie jest specjalnie aktywny
Jako przykład krytykowanej przez siebie polityki Bronisława Komorowskiego kandydatka Zielonych na prezydenta podała konflikt rządu z górniczymi związkami zawodowymi. - Prezydent zabrał głos, kiedy sprawa była już rozstrzygnięta. Nie próbował doprowadzić do spotkania stron, do tego, żeby ten dialog się ożywił. W polskiej polityce są gorące sprawy, które rozgrzewają umysły. W tych sprawach prezydent nie zabiera głosu – mówiła Grodzka.
Drugim przykładem był temat ustawy o in vitro, której projekt przyjął rząd. Monika Olejnik przypomniała, że prezydent już pięć lat temu powiedział, że jest za in vitro. – Tak, jest za, ale gdy to się rozstrzygało, gdy Tusk wykazywał dziwną impotencję w tej sprawie, prezydent nie był specjalnie aktywny – odpowiedziała Grodzka.
Posłanka wybuchnęła śmiechem, kiedy Monika Olejnik przytoczyła opinię Leszka Millera, który hasło wyborcze Bronisława Komorowskiego - "Wybierz zgodę i bezpieczeństwo" - nazwał hasłem producenta prezerwatyw. - To hasło jest kuriozalne! Wyobrażenia, że my mamy wszędzie taki piękny kraj, to można dostać tylko pod dobrym żyrandolem - powiedziała. Jej zdaniem prezydent w kampanii zobaczy, że Polacy oczekują od prezydenta rozwiązywania problemów. - W ogóle zagłaskajmy wszystko szpachlą na równiutko? Wybieramy prezydenta po to, żeby rozwiązywał problemy, czy po to, żeby nie przeszkadzał? - pytała Grodzka.