Wielu ekonomistów twierdzi, że im słabszy jest taki kurs, tym lepiej bo to wzmacnia konkurencyjność.
To zależy od typu gospodarki. Może dla małych gospodarek to ma sens, ale dla nas raczej nie. W każdym razie decyzję o przystąpieniu do strefy euro Polacy powinni podjąć kiedyś w referendum dokładnie znając wszystkie warunki. Decyzja o zaprzestaniu lub utrzymaniu bicia własnej waluty to decyzja, którą musi podjąć suweren, to znaczy naród.
To możliwe w czasie pierwszej kadencji Andrzeja Dudy?
Nie ma takich planów, ani szans. Nie należy do euro podchodzić dogmatycznie. To też nie jest wyścig. Trzeba obserwować co się dzieje w strefie euro, brać udział w dyskusji o jej przyszłości, a w domu rozwijać swój potencjał. Dyskusja może więc wrócić dopiero w kolejnej kadencji prezydenta.
Głównym celem Dudy jest zgoda na bazy NATO w Polsce. Czy to możliwe z Barackiem Obamą, który kiedyś forsował reset z Rosją czy raczej trzeba czekać na ewentualne zwycięstwo w wyborach prezydenckich Jeba Busha?
Nikogo nie oceniam, to nie moja rola i nie moje słowa. Powiem tylko tyle, że jak mawia polityczne przysłowie: nadzieje ma się od razu, do realizmu się dojrzewa. Czasami trzeba czegoś doświadczyć, by właściwie ocenić rzeczywistość. Prezydent Lech Kaczyński już siedem lat temu w Tbilisi przestrzegał, że władzę na Kremlu przejął ktoś, kto zakwestionuje prawo do niezależności suwerennych sąsiadów; że po Gruzji będzie Ukraina, a potem może kraje bałtyckie. Dopiero dziś Ameryka i Europa odkrywają prawdziwość tej diagnozy. Teraz jednak trzeba wyciągnąć z tego wnioski i obalić blokady polityczne, które powodują, że wojskowi muszą uciekać się do takiej ekwilibrystyki słownej jak „permanentna obecność rotacyjna".
Duda spróbuje naprawić stosunki z Rosją spotykając się z Putinem? Tak robią zachodni przywódcy.
Dopóki nie będzie realnej szansy na przełom, spotkanie Andrzeja Dudy z prezydentem Putinem byłoby niezrozumiałe dla polskiej opinii publicznej. Relacje Polski i Rosji muszą brać za podstawę wolę obu stron do ścisłego przestrzegania prawa międzynarodowego w polityce zagranicznej i szacunku dla niezależności innych państw. Proszę sobie samemu odpowiedzieć, czy warunki te są dziś spełnione. Nikt nie chce złych stosunków z Rosją, ani nie będzie celowo dążył do ich zaognienia, ale bez trwałego fundamentu, nie da się budować żadnego gmachu.
O odzyskaniu wraku Tu-154 można więc zapomnieć?
Klucz, paradoksalne, leży w Waszyngtonie, Brukseli i Berlinie, nie w Moskwie. Ale żeby mówić o tym na poważnie, konieczne jest podjęcie w tej sprawie intensywnych działań przez rząd. Sam prezydent po prostu nie ma narzędzi, aby pozytywnie sfinalizować tę fundamentalną dla naszego państwa kwestię.
Bilans Partnerstwa Wschodniego jest dla Ukrainy fatalny: utrata Krymu i Donbasu, gospodarka w ruinie, brak perspektywy członkostwa w Unii. Czy nie czas na zmianę naszej polityki wobec Kijowa?
Pokój na Ukrainie jest warunkiem polskiego bezpieczeństwa. Dlatego odrzucam apele niektórych polityków, żeby pozostawić Ukraińców samym sobie, z powodów emocjonalnych. Trzeba Ukrainie nadal pomagać, choć czynić to w sposób roztropny, dbając o tożsamość, prawdę i pamięć historyczną. Na tym obszarze, zasługi akurat mojego środowiska politycznego są bezdyskusyjne, Sam pochodzę z rodziny kresowej i proszę wierzyć: wiem o czym mówię.
Przekazywać broń śmiercionośną jak to robi Litwa?
Nie, nie ma takiej możliwości. Ale jest wiele innych form pomocy. Ukraina musi stać się w oczach zagranicznych partnerów wiarygodnym państwem, a nie tylko przestrzenią, którą inni mają zagospodarowywać. I my musimy w budowie tego państwa pomóc. Polska kultura i nauka powinna znowu wspomagać elity ukraińskie. Jeżeli natomiast idzie o członkostwo Ukrainy w Unii, nie jest to jeszcze problem aktualny. Warto wspomóc natomiast działania na rzecz ruchu bezwizowego. To byłby społeczny przełom dla Ukrainy.
Węgry, Czechy, Słowacja chcą bliższej współpracy z Rosją, mamy nie najlepsze stosunki z Litwą. Budowa pozycji Polski w oparciu o współpracę z krajami regionu jak chciał Lech Kaczyński jest jeszcze możliwa?
- Obecna sytuacja nie jest wyłącznie wynikiem polityki Kremla, ale także poważnego zaniechania ze strony Polski, która od wielu lat ustawicznie rezygnuje z przywództwa w regionie i wciąż ogląda się na Niemcy oraz inne państwa zachodnie. W takiej sytuacji dlaczego mielibyśmy oczekiwać, że kraje Europy Środkowej będą szukać u nas pośrednictwa? One wolą bezpośrednio negocjować z tymi, którzy ich wysłuchają. Za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego do Polski przyjeżdżali przywódcy krajów Europy wschodniej po Kaukaz i Azję centralną aby przedstawić swój punkt widzenia i zapytać o zdanie. Dziś mamy wielką szansę ponownie stać się rzecznikiem tych państw i w takiej właśnie roli występować w polityce międzynarodowej.
Prezydent pojedzie na wrześniowy szczyt UE do Brukseli?
Najważniejsze jest prowadzenie przez państwo jednolitej polityki europejskiej. Jeśli rząd będzie całkowicie ignorował w tym względzie Pałac Prezydencki, dojdzie tylko do niepotrzebnych napięć. Jeżeli natomiast uda nam się dobrze współpracować, forma naszej reprezentacji w Brukseli jest wtórna wobec treści. Może tam może polecieć albo tylko prezydent, albo sama premier. Mogą wreszcie polecieć tam razem. Forma jest wtórna wobec treści.
—rozmawiał Jędrzej Bielecki