Bronisław Komorowski do Berlina wybiera się w środę. Już dawno żadna z jego wizyt zagranicznych nie wzbudziła takich emocji. Do prezydenta list wysłały organizacje patriotyczne, takie jak Reduta Dobrego Imienia oraz Fundacja Paradis Judaeorum, którą poparło Chrześcijańskie Stowarzyszenie Rodzin Oświęcimskich. Zaprotestował też znany duchowny ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Ich zdaniem, Komorowski weźmie udział w uroczystościach honorujących pułkownika Clausa von Stauffenberga. W 1944 roku dokonał on nieudanego zamachu na Adolfa Hitlera.
Działacze patriotyczni w swoich protestach i listach otwarty przypominają, że choć von Stauffenberg jest we współczesnych mediach kreowany na bohatera, w rzeczywistości był nazistą. Dodają, że hrabia miał nienawistny stosunek do Żydów i Polaków, który przedstawił m.in. w listach do żony, a na życie Hitlera targnął się wyłącznie z powodów politycznych. „Rolą głowy państwa polskiego jest hołd i pamięć ofiarom niemieckich zbrodni i bohaterom, którzy walczyli z III Rzeszą. Nie tym, którzy jej służyli" – pisze w apelu do głowy państwa Fundacja Paradis Judaeorum.
Problem w tym, że zdaniem Kancelarii Prezydenta Komorowski nie weźmie w żadnych uroczystościach ku czci von Stauffenberga. – Nie ma takiego punktu w programie wizyty – mówi rzeczniczka Kancelarii Prezydenta Joanna Trzaska-Wieczorek. - Jest w nim spotkanie par prezydenckich, spotkanie z przewodniczącym Budestagu Norbertem Lammertem i złożenie kwiatów pod znajdującym się w Berlinie fragmentem muru stoczni gdańskiej. Wieczorem przewidziany jest wykład prezydenta zatytułowany „Ruch oporu w XX wieku" – wylicza Trzaska-Wieczorek.
Skąd więc informacja o rzekomych uroczystościach honorujących pułkownika Clausa von Stauffenberga? Wzięły się stąd, że prezydent wygłosi wykład w berlińskiej Fundacji Konrada Adenauera w ramach cyklu „20 lipca 1944: Dziedzictwo i zadanie na przyszłość". 20 lipca 1944 roku to data nieudanego zamachu na Hitlera. W nazwie cyklu nie pojawia się za to nazwisko von Stauffenberga.