Pieńkowski: Ludowcy i lewica pewni swego

ZL i PSL zadowolone z kampanii. Partia Razem też.

Aktualizacja: 21.10.2015 20:14 Publikacja: 20.10.2015 20:17

Pieńkowski: Ludowcy i lewica pewni swego

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Gdy w 2001 r. SLD z ponad 40-proc. wynikiem wygrywał wybory parlamentarne, Leszek Miller był w euforii. Wówczas nawet w najczarniejszych snach nie mógł przypuszczać, że po niecałych 15 latach od tego sukcesu będzie drżał przed groźbą nieprzekroczenia progu wyborczego.

Nie wypaść za burtę

A tak właśnie było jeszcze kilka miesięcy temu, gdy podzielone i osłabione wewnętrznymi konfliktami SLD notowało w kolejnych sondażach wyniki poniżej 5 proc. Jedyną szansą na obecność lewicy w przyszłym Sejmie było porozumienie SLD i Twojego Ruchu.

Cel sojuszu był jasny – przekroczenie progu wyborczego. W jego osiągnięcie nie wszyscy, nawet w koalicji, wierzyli. – Były obawy, czy zjednoczenie da wystarczającą premię do przeskoczenia podwyższonego progu. Zwłaszcza że wyniki SLD i Twojego Ruchu nie dawały w sumie nawet 5 proc. – przyznaje jeden z polityków lewicy.

Pierwsze notowania po zawarciu koalicji dawały jednak lewicy 7, czasem 8 proc. poparcia i rozbudziły nadzieje sojuszników. Dalszy wzrost miały zapewnić regionalne spotkania, na których kilku liderów ogłaszałoby kolejne komunikaty programowe i postulaty lewicy.

– To było ważne, ale nie wzbudzało takiego zainteresowania, na jakim nam zależało – mówi jeden ze sztabowców. Rzeczywiście, lewica w serwisach informacyjnych była niewidoczna, co przekładało się na sondażowy marazm. By ratować sytuację, lewica zmieniła ówczesnych szefów sztabu Włodzimierza Czarzastego i Karola Jene na Dariusza Jońskiego i Michała Kabacińskiego.

Postawili na Nowacką

Ci przekonali kolegów, że jedynym sposobem na osiągnięcie sukcesu będzie wypromowanie jednej twarzy, wokół której budowany będzie cały przekaz koalicji.

– Naturalnym wyborem była Barbara Nowacka – mówi sztabowiec ZL. Strategia okazała się skuteczna, sondażowe wyniki ruszyły nieco w górę, a przełomowa okazała się łódzka konwencja z początku października.

– Pełna sala ludzi, poparcie Cimoszewicza i autentyczność Nowackiej. To dało nam przekonanie, że ten pomysł przynosi efekty – przyznaje nasz rozmówca.

Wtedy też wśród działaczy lewicy zaczęło kiełkować przekonanie, że z nową liderką mogą walczyć o coś więcej – dwucyfrowy wynik, a nawet wyprzedzenie Platformy.

– W sondażach różnica między nami jest coraz mniejsza, a PO popełnia kolejne błędy – zauważa polityk lewicy. – Zwłaszcza że teraz Kopacz ma coraz większe problemy wewnętrzne. Nie tylko nie będzie premierem, ale chyba też szefową Platformy, na co wskazuje ostatni atak Schetyny – dodaje inny z naszych rozmówców.

Sztabowcy lewicy przyznają też, że największym ograniczeniem i przeszkodą są dla nich pieniądze. – Chcielibyśmy mieć większe możliwości finansowe, by wszystkie działania prowadzić bardziej profesjonalnie. To, co się udało, osiągnęliśmy tylko dzięki pomysłom i ciężkiej pracy – zaznacza osoba odpowiedzialna za kampanię.

Razem, ale całkiem bez pieniędzy

Z podobnym problemem zmaga się też Partia Razem – druga formacja walcząca o lewicowy elektorat. Nowo powstałe ugrupowanie nie mogło liczyć ani na subwencję z budżetu państwa, ani na milionowe kredyty, którymi wspomagają się pozostałe siły polityczne.

Wyborcze cele Razem są jednak zupełnie inne niż pozostałych ugrupowań. – Liczymy, że dostaniemy się do Sejmu, ale jesteśmy realistami. Wiemy, jaka jest sytuacja lewicy, i ucieszy nas każdy wynik – mówiła nam na początku kampanii Katarzyna Paprota z zarządu partii.

– Nastawiamy się na długi marsz. Jeśli się nie uda teraz, to te cztery lata chcemy wykorzystać na budowę struktur i kół roboczych – tłumaczyła.

Skąd takie podejście? Razem to nowalijka na polskiej scenie politycznej, założona przez dwudziesto- i trzydziestokilkuletnich, nieznanych szerzej działaczy. Bez, jak zapewniają jej liderzy, „postkomunistycznych czy pseudolewicowych złogów".

Razem swoją kampanię prowadzi głównie w internecie. Rozpoznawalność i głosy mają im zapewnić memy przygotowywane przez działaczy partii czy kalkulator podatkowy, który pokazuje przewidywane zarobki po wprowadzeniu proponowanych przez Razem reform podatkowych.

Młodzi działacze mają na swoim koncie już pierwszy sukces. Udało im się zebrać wystarczającą liczbę podpisów, by zarejestrować listy w całym kraju. Sukces, bo w 2011 r. ta sztuka nie udała się m.in. Kongresowi Nowej Prawicy, które liderem był ówcześnie Janusz Korwin-Mikke. Razem swój cel już zrealizowała, bo zdobytego doświadczenia nikt im nie odbierze.

PSL boi się PiS

W zupełnie innej sytuacji znajduje się PSL. Wysoki wynik ludowców w wyborach samorządowych rozbudził apetyty wielu działaczy. – Wiele osób wciąż jest przekonanych, że zdobędziemy około 10-proc. poparcie – zdradza jeden z czołowych polityków tej partii.

Sztab myśli jednak bardziej realistycznie. Punktem wyjścia był wynik partii sprzed czterech lat, gdy PSL zdobył 8,4 proc. głosów.

– Przede wszystkim chcieliśmy utrzymać nasz wiejski elektorat, żeby nie uciekł do PiS, bo to jest największe zagrożenie – mówi osoba znająca strategię ludowców. Partia chciała też pokazać swój samorządowy charakter. Dlatego główna część kampanii prowadzona była przez lokalnych działaczy w regionach. Tych wspomagać mieli bardziej rozpoznawalni liderzy.

– Zarówno Piechociński, jak i Kosiniak-Kamysz objechali mnóstwo miejscowości – mówi sztabowiec PSL. Ludowcy dużą część środków zainwestowali też w plakaty i banery, którymi starali się zwrócić uwagę mieszkańców mniejszych ośrodków.

Liderzy PSL, motywowani dobrym wynikiem samorządowym, chcieli także poszerzyć swój tradycyjny elektorat o rozczarowanych poziomem swojego życia mieszkańców większych ośrodków. Do nich głównie były adresowane reformy opracowywane przez resort Kosiniaka-Kamysza.

– Celowaliśmy w mikroprzedsiębiorców, rodziny, zwłaszcza wielodzietne, młode samotne matki i seniorów. Wiadomo bowiem, że ci bardziej zamożni i lepiej sytuowani będą głosować na PO albo Petru – tłumaczy nam jeden ze strategów ludowców.

Realizację tych celów miało zapewnić wystawienie w miastach większej liczby kobiet i znanych twarzy, takich jak aktorka Dorota Stalińska czy były komendant główny policji Marek Działoszyński.

Liczą na więcej

Ludowcom przez długi czas nie udawało się jednak przebić medialnie. Jak słyszymy, było w tym też trochę winy lidera, który nie chciał ściągać na powiatowe spotkania ogólnopolskich mediów. – To miało pokazać, że PSL dba o obywateli cały czas, a nie tylko w kampanii – przyznaje nam osoba znająca kulisy.

Sytuacja zmieniła się dopiero w ostatnim tygodniu. Po samorządowej konwencji Piechociński ruszył ciężarówką w Polskę i nie unikał już mediów, co szybko przełożyło się na większe zainteresowanie. Ludowcy są przekonani, że swoje cele osiągnęli. – W sondażach stabilnie utrzymujemy się nad progiem, a te badania zawsze nas niedoszacowują – słyszymy od jednego ze sztabowców.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Kraj
Mgły, deszcz i przymrozki? IMGW podał prognozę pogody na październik
Materiał Promocyjny
Artystyczna trasa SUZUKI. Oto co warto zobaczyć podczas Warsaw Gallery Weekend i FRINGE Warszawa
Kraj
Wyrok dla "Białej Siły"
Kraj
Zmiana czasu na zimowy: Kiedy wypada w 2024? Czy to już dziś?