Aby przyniosła oczekiwane owoce, musi być oparta na konkretach, nie deklaracjach. Ukraina jest wielkim wyzwaniem, potrzebujemy jej jako bufora bezpieczeństwa, ale nie wolno dać się wciągnąć w tamtejsze bagno niemocy, korupcji i oligarchicznych biznesów.
Konkrety powinny wzmacniać nasze bezpieczeństwo, nie ugruntowując jednocześnie ukraińskich złych praktyk. Najlepiej byłoby zaproponować takie projekty, które pomogą Ukraińcom, ale w razie porażki nijak nie zaszkodzą Polsce. Jedno jest pewne, to Warszawa powinna wybierać programy pomocowe, kierując się własnymi interesami, a nie Kijów, mając na uwadze swoje.
Kijów potrzebuje reform, a właściwie ich wdrożenia w życie, bo legislatura działa nie najgorzej. Rzecz nie w stanowieniu, lecz egzekwowaniu praw.
Polska powinna się podzielić know-how, jeśli chodzi o reformy ekonomiczne i administracyjne czy implementowanie modelu europejskiego. Ale to Ukraińcy wprowadzą reformy, albo nie, zrobią to skutecznie lub beznadziejnie. Nikt za nich nie odrobi tej pracy. Z polskiej strony bardziej potrzebna jest pomoc, która poprawi położenie Ukrainy, nawet jeśli reformy nie wypalą.
Godny rozważenia pakiet takich posunięć przedstawił na portalu Defence24 Paweł Kost, członek Rady Ekspertów Centrum Badań nad Armią, Konwersją i Rozbrojeniem z Kijowa. Proponuje on włączenie się Polski w modernizację elektrowni węglowych, by uniezależnić je od dostaw antracytu z Rosji i okupowanego Donbasu. W rezultacie mogłyby one pracować na polskim węglu.