Reklama

Sondaż "Rzeczpospolitej": Polacy wiedzą za mało o reformie podatków

79 proc. przedsiębiorców czuje się źle poinformowanych o reformie podatków, choć ma ich ona dotknąć najbardziej.

Aktualizacja: 24.10.2016 09:38 Publikacja: 23.10.2016 18:33

Sondaż "Rzeczpospolitej": Polacy wiedzą za mało o reformie podatków

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Instytut IBRiS przeprowadził sondaż dla „Rzeczpospolitej" w piątek i sobotę – już po całej serii wypowiedzi ministrów i posłów PiS na temat szykowanej przez rząd Beaty Szydło reformy podatkowej. Wynik jest jednoznaczny: 64 proc. badanych czuje się źle poinformowanych na jej temat.

Kliknij w grafikę, by ją powiększyć:

Tylko pracownicy na umowach cywilnoprawnych deklarują w dużej części (48 proc.) dostatek informacji o reformie. Za to na ich brak wskazuje aż 79 proc. osób prowadzących działalność gospodarczą, a to one z reguły najbardziej przejmują się zmianami w sferze podatków. Wygląda więc na to, że choć, jak mówił Benjamin Franklin, „na świecie pewne są tylko śmierć i podatki", w kwestii tych drugich Polacy mają niewiele pewnych informacji.

Przede wszystkim nie wiadomo, kiedy nowy, jednolity podatek (łączący w sobie podatki i składki na ZUS oraz NFZ) miałby zacząć obowiązywać. Minister w Kancelarii Premiera, szef Komitetu Stałego Henryk Kowalczyk, który jest autorem reformy, zapewniał, że do 15 listopada ustawa będzie gotowa, a do końca miesiąca znajdzie się w Sejmie, po przyjęciu przez rząd. Nic jednak na to nie wskazuje. Tym bardziej że wicepremier i minister finansów Mateusz Morawiecki wyraźnie się w tej sprawie nie spieszy. – W najbliższych dniach zrobimy debatę ekspercką i nic nie zamierzamy tutaj przyspieszać – mówił podczas czwartkowego posiedzenia sejmowej Komisji Gospodarki i Rozwoju. I przyznał: – Sam się z tym zapoznałem dwa dni temu na Radzie Ministrów.

Reklama
Reklama

Kowalczyk zapowiadał, że uchwalona do końca roku ustawa mogłaby wejść w życie w 2017 r., tak by ZUS zdążył przygotować system informatyczny. Według jednolitej stawki podatkowo-składkowej obywatele mieliby się rozliczać już w roku 2018. Teraz jednak wygląda na to, że start nastąpi dopiero w 2019 r. W roku wyborów parlamentarnych, ale już po samorządowych.

Rząd nie ma też jednolitego stanowiska w sprawie kształtu samej reformy. Oprócz hasła „bogatsi muszą płacić więcej, a biednym trzeba ulżyć" nie ma zgody w żadnej sprawie. Kim są bogaci? – Ten moment zaczyna się powyżej 120 tys. zł rocznie – powiedział Kowalczyk.

Z jego słów można jednak wnioskować, że to także np. samozatrudnieni, płacący 19-proc. podatek liniowy. Zapowiedź jego zlikwidowania mocno tę grupę zdenerwowała. I może właśnie dlatego zaczęli poszukiwać informacji na ten temat – z jakim skutkiem, to widać w sondażu. Złe wrażenie próbowała potem zacierać sama pani premier. „Rząd pracuje nad uproszczeniem systemu podatkowego. Rozwiązania przewidują premię dla przedsiębiorców w jednolitym podatku" – oznajmiła szefowa rządu na Twitterze. I podkreśla odtąd w każdej wypowiedzi na ten temat, że „rząd nie zamierza podnosić podatków".

Jeśli nie to jest celem reformy, to co nim jest? Podniesienie ściągalności podatków? Opanowanie ucieczki od ZUS? Jeśli miałaby to być chęć wypełnienia zasady sprawiedliwości społecznej i zwiększenia stopnia redystrybucji budżetowej, deklaracja, że biedniejsi zapłacą „nieco" mniej, jest za mało konkretna.

Po to, by ta część obywateli dowiedziała się o planach i je poparła, konieczne są precyzyjne wyliczenia dotyczące wszystkich progów podatkowych (a ile tych progów będzie – tego na razie także nie wiadomo), szerokie konsultacje, a potem akcja informacyjna. Według sondażu IBRiS to właśnie w grupie zwykłych pracowników, etatowców odnotować można najwyższy odsetek osób „zdecydowanie źle" poinformowanych.

Być może jednak najpierw trzeba by kampanię informacyjną przeprowadzić w samym rządzie. Bo to wicepremier Jarosław Gowin dolał oliwy do ognia, głośno upominając się o rozmowy koalicyjne w sprawie „podnoszenia podatków". Czyżby nie wierzył w zapewnienia własnego rządu?

Reklama
Reklama

– Mali przedsiębiorcy na tym zyskają, mikro zyskają jeszcze więcej, dla średnich będzie neutralnie, a dla dużych jest CIT – twierdzi wicepremier Morawiecki. Komu w takim razie rząd chce zabrać, żeby dołożyć biednym? A może wcale tego nie chce? Ulubionym określeniem używanym przez rząd do opisania reakcji na podatkowe zapowiedzi ministra Kowalczyka jest słowo „nadinterpretacja".

I znowu problem z tym ma wicepremier Morawiecki. – Pan minister Kowalczyk nie przekazał takich informacji, jakie zostały potem w przestrzeni publicznej nadinterpretowane – mówił w jednym z programów telewizyjnych.

Co więc należy zrobić, żeby takich „nadinterpretacji" nie było? Podpowiedź przynosi nasz sondaż. Brak informacji na temat reformy, jej treści, celów i terminarza może postawić pod znakiem zapytania ją samą.

Kliknij w grafikę, by ją powiększyć:

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama