To powinna być okazja do składania sobie życzeń, skoro równo 70 lat temu w Waszyngtonie podpisano traktat, który powołał najpotężniejszy pakt wojskowy w historii świata. Ale na dwa dni przed zjazdem, który oficjalnie nawet nie nazywa się szczytem, chodzi raczej o uniknięcie otwartej pyskówki między prezydentami i premierami krajów NATO.
    Na razie to się nie udaje. W piątek prezydent Turcji Tayyip Erdogan uznał, że analiza Emmanuela Macrona stanu sojuszu jest „chora i powierzchowna", a francuski przywódca „powinien sprawdzić, czy jego mózg nie jest w stanie śmierci klinicznej".