Odpowiedni wniosek został złożony w State Historical Resources Commission w Kaliforni, która zajmuje się miejscami wartymi ochrony. Komisja nie miała wątpliwości i wpisała księżycowe Morze Spokoju na listę miejsc o wartości historycznej. Jest to pierwszy i zarazem niezbędny krok aby wpisać Morze Spokoju na słynną listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

21 lipca 1969 roku Armstrong i Aldrin odlatują z Księżyca, wracają na Ziemię. Start ze Srebrnego Globu był trudny. Lądownik ważył zbyt dużo, aby oderwać się od globu i połączyć z kapsułą, którą mieli powrócić na Ziemię. Dlatego NASA zażądała, aby kosmonauci wyrzucili wszystkie niezbędne rzeczy. Tak też postąpili, usunęli wszystko, co w tamtym momencie i miejscu było nieistotne: Wyrzucili część modułu lądownika, kosmiczne buty, puste torebki po jedzeniu, aparaty fotograficzne, podłokietniki ze swoich foteli, torebki z odchodami, instrumenty rejestrujące wstrząsy sejsmiczne, mierzące dokładną odległość pomiędzy Ziemią a Księżycem. W sumie pozbyli się 2300 kilogramów (według ziemskiej wagi) różnych przedmiotów i śmieci.

- Prędzej czy później turyści zjawią się na Księżycu. Nastąpi to prawdopodobnie jeszcze przed końcem bieżącego stulecia. Byłoby niewybaczalnym błędem, gdybyśmy pozwolili, aby pojazdy wożące turystów zniszczyły ślady pozostawione przez pierwszych ludzi na Księżycu — uważa dr Jay Correia z kalifornijskiej State Historical Resources Commission.

Wielu amerykańskich historyków podziela tę opinię. Dr Greg Fewer napisał pracę "zachować nasze dziedzictwo kosmosu: przypadek Morza Spokoju". Ostrzega w niej: "Teren pierwszej wizyty ludzkości na ciele niebieskim mógłby zostać wystawiony na niebezpieczeństwo wraz z przylotem turystów polujących na pamiątki. Dlatego trzeba uznać tę bazę księżycową za stanowisko archeologiczne podlegające ochronie. I trzeba je zbadać zanim zostanie zniszczone".