Pod koniec epoki lodowcowej nastąpiło gwałtowne ochłodzenie na półkuli północnej, trwało od 12 800 do 11 650 lat p. n. e.
W tym czasie w Ameryce Północnej wymarły wielkie ssaki – mastodonty, mamuty, tygrysy szablozębne, koniowate, gigantyczny niedźwiedź. Wówczas nastąpił też gwałtowny i zagadkowy koniec populacji, która wytwarzała charakterystyczne, piękne krzemienne groty strzał. Archeolodzy nazywają te ostrza clovis (od miejsca znalezienia pierwszego okazu w miejscowości Clovis w stanie Nowy Meksyk), a ludność, która je wytwarzała – kulturą clovis. Zagładę tej ludności kładziono na karb wahnięcia klimatycznego i chorób.
Dwa lata temu dr Richard Firestone, chemik z Lawrence National Laboratory w Berkeley w Kalifornii, ogłosił, że poznał przyczynę zagłady – nadeszła z kosmosu.
W kontynent uderzyła kometa. Nie pozostawiła krateru, gdyż znaczną część kontynentu pokrywał lodowiec. Ale w wyniku uderzenia przez obszar bez lodu przeszły straszliwe pożary, niszcząc środowisko, w którym żyły zwierzęta i ludzie. Wielkie ssaki, potrzebujące dużej masy roślin, nie miały co jeść. Dym spowił niebo. Do powierzchni Ziemi docierało mało promieni słonecznych, klimat się ochłodził.
Geolodzy nazywają ten okres młodszym dryasem (od dębika ośmiopłatkowego, Dryas octopetale). Takich warunków nie wytrzymali ludzie wyspecjalizowani w łowach na wielkie ssaki, po ich zagładzie nie zdążyli się przes