Nie minął miesiąc od podjęcia przez Episkopat Polski decyzji o powołaniu fundacji św. Józefa, która ma pomagać osobom molestowanym seksualnie m.in. przez duchownych. Nie została ona jeszcze zarejestrowana i nie rozpoczęła działalności, a już pojawiła się krytyka. Z jednej strony dotyka ona biskupów, którzy fundację powołują, z drugiej osoby, która ma ją poprowadzić.
Na łamach tygodnika „Idziemy" jego redaktor naczelny, ks. Henryk Zieliński zastanawia się, dlaczego fundacja ma pomagać tylko osobom skrzywdzonym w Kościele, a nie także molestowanym w innych środowiskach. „Dlaczego mamy wspierać tylko ofiary duchownych, a innych ofiar już nie? Czy nie dzielimy ofiar na lepsze i gorsze?" – pyta.
Księdzu nie podoba się też sposób finansowania fundacji, na której budżet mają złożyć się wszystkie diecezje, a ich wkład ma być uzależniony od liczby biskupów i księży, którzy w niej pracują. „Czy nie jest to traktowanie każdego księdza jako potencjalnego pedofila?" – zadaje kolejne pytanie.
Wreszcie ostrze krytyki kieruje do Marty Titaniec, która ma fundacją kierować. Podkreśla, że jest związana ze środowiskiem „Więzi" oraz warszawskim KIK. „Z namaszczenia episkopatu naszym głosem w trudnych sprawach będzie teraz głos ze środowiska, które dla większości duchowieństwa i wiernych w Polsce nie jest bynajmniej reprezentatywne" – stwierdza i kończy apelem o otwarcie oczu.
Ks. Zieliński ma prawo do krytyki. Ale ta jest pozbawiona podstaw. Naczelny „Idziemy" wielu spraw nie dopowiada i wprowadza czytelników w błąd.