- Ksiądz Charamsa mnie wkurzył - mówił Cymański. Polityk wyjaśnił, że chodzi o to, iż on sam pochodził z bardzo religijnego środowiska, a jego matka chciała, aby został księdzem. - Zdecydowałem inaczej, bo wiedziałem, że miałbym kłopot z celibatem - dodał podkreślając, że w sprawie duchownego, który ujawnił swój homoseksualizm oraz to, że żyje w stałym związku z mężczyzną, najbardziej przeszkadza mu "oszukiwanie" w kwestii celibatu.
- Żal mi go. Pomodlę się za niego. Przez wiele lat oszukiwał, a teraz obnosi się tym, czego powinien się wstydzić - podsumował Cymański. Zastrzegł przy tym, że "obce jest mu negatywne uczucie do ludzi o innych orientacjach seksualnych".
- Dla mnie to już jest pan Charamsa. To jego pajacowanie z koloratką i z jego partnerem przypomina serial o Leonciu i Isaurze. Kościół bywa grzeszny - mówił z kolei poseł PiS Joachim Brudziński. - On zaprzeczył całemu swojemu życiu - dodał zastanawiając się nad tym, czy cała akcja nie była zaplanowanym atakiem na Kościół. - Oszukał swój Kościół, oszukał wiernych - podsumował.
Ksiądz Krzysztof Charamsa z watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary ujawnił w wywiadach dla tygodników "Wprost" i "Newsweek", że jest homoseksualistą (czytaj więcej).