Sprawa kadencyjności proboszczów wraca pod obrady episkopatu po niemal dziesięciu latach. – Zgoda biskupów już na to była, ale sprawa nie została sfinalizowana – tłumaczy bp Tadeusz Pieronek, który był sekretarzem II Polskiego Synodu Plenarnego zakończonego w 1999 roku. To wtedy padła propozycja mianowania proboszczów na określony czas. Biskupi się wstępnie zgodzili, ale nie wystąpili do Watykanu o zatwierdzenie tej zmiany.
Dzisiaj w Częstochowie podczas spotkania Rady Stałej i biskupów ordynariuszy prawdopodobnie zapadnie decyzja, którą będzie musiał jeszcze zaakceptować episkopat. Wówczas wysłana zostanie prośba do Watykanu. Przed laty większość biskupów skłaniała się ku temu, by mianować proboszcza na dziewięć lat, dzisiaj wielu mówi o siedmiu z możliwością powtórzenia kadencji.
– Kadencyjność może być dobrą sprawą – ocenia ks. Tomasz Głuszak, proboszcz z sześcioletnim stażem, od dwóch miesięcy w parafii św. Kazimierza we Wrześni. – Gdy ksiądz jest proboszczem przez 20 – 30 lat, to w wielu przypadkach w parafiach wytwarzają się związki familijne i stawianie parafianom wymagań jest trudniejsze. Bywa też, że po kilkudziesięciu latach proboszcz zaczyna traktować parafię jak swój folwark, a odejście staje się dla niego dramatem.
Kadencyjność jest praktykowana w wielu Kościołach na Zachodzie, np. we Francji trwa, w zależności od diecezji, od ośmiu do dziesięciu lat, w USA – sześć. W Polsce nie jest nowością tylko w parafiach prowadzonych przez zakony. Dominikanin o. Jakub Kruczek, dzisiaj przeor klasztoru w Poznaniu, był proboszczem w Jarosławiu przez osiem lat, czyli ponad dwie trzyletnie kadencje. – Nie można się spodziewać, że kadencyjność uratuje życie duchowe w parafii i stanie się remedium na jej problemy, ale ma sens – uważa. – To szansa, że duszpasterze będą pracować bardziej efektywnie, a wierni uświadomią sobie, że Kościół, parafia to nie ksiądz, ale my wszyscy.
Obaj księża podkreślają, że prowadzenie parafii przez wiele lat prowadzi do rutyny. Ale dla księży, którzy traktują probostwa jako ukoronowanie duszpasterskiej kariery w myśl zasady: od parafii małej, wiejskiej, do dużej – miejskiej, kadencyjność może być bardzo bolesna.