Andrzej Łomanowski: Atomowe groźby Putina. Bać się czy nie bać

Rosyjski prezydent Władimir Putin przedstawił publicznie szykowane zmiany w doktrynie jądrowej, znów szantażując Zachód.

Publikacja: 26.09.2024 20:00

Władimir Putin

Władimir Putin

Foto: Reuters/ Sputnik, Valery Sharifulin

Władimir Putin mówił o tych zmianach od lipca, od września wtórowali mu jego dyplomaci. Teraz już wiadomo, że chce walczyć bronią nuklearną również z państwami bezatomowymi.

A także wykonywać atomowe uderzenia prewencyjne w przypadku m.in. „masowego ataku bezzałogowych aparatów”, czyli dronów. Ale też zagrożony lotnictwem taktycznym przeciwnika, służącym tylko do atakowania celów w pobliżu frontu.

Dodatkowo rosyjska broń atomowa może być użyta, gdy „agresji na Rosję dokonuje państwo nieposiadające broni jądrowej, ale z udziałem lub przy wsparciu mocarstwa atomowego”.

Nikt nie może dać gwarancji, że Putin nie każe odpalić rakiet nuklearnych

Odczytując z kartek kolejne punkty zmian (które jednak nie zostały jeszcze wprowadzone i nie wiadomo, kiedy to się stanie), Putin celował w Ukrainę, wspierające ją mocarstwa atomowe (USA, Wielką Brytanię i Francję) oraz we wszystkich europejskich sojuszników Kijowa.

Czytaj więcej

Miesiąc od ataku Ukrainy na obwód kurski. Czy Rosja ma „bardzo krótką kołderkę”?

– Żaden z tych ludzi (zachodnich polityków – red.) nie może dać 100-proc. gwarancji, że (na Kremlu) nie nacisną „czerwonego guzika”. Na 90 proc. mogą, na 70 proc. mogą, a na 100 proc. nikt nie może – wyjaśniał logikę władców Rosji jeden z moskiewskich publicystów.

Użycie przez Rosji broni nuklearnej. Czy to tradycyjny, putinowski szantaż?

Można z tego wysnuć wniosek, że zapowiadane zmiany w rosyjskiej „doktrynie atomowej” (przyjętej ledwo cztery lata temu) są czysto polityczne. Innymi słowy, to tradycyjny dla Putina szantaż. – Należy to uważać za określony sygnał – wyjaśniał wystąpienie rosyjskiego przywódcy jego sekretarz prasowy, chyba niechcący przyznając, że to rzeczywiście szantaż.

Tak w każdym razie przyjmuje to najbardziej zainteresowany, czyli Kijów. Nikt tam nie zamierza wycofywać się z zajętej części obwodu kurskiego. Ani też rezygnować z „masowych ataków aparatami bezzałogowymi”, które przynoszą wymierne skutki w postaci zniszczonych arsenałów z rosyjską amunicją (18 września w ataku na magazyny w Toropcu użyto ponad 100 dronów).

Wojna z Rosją. A jeśli Ukraińcy powiedzą „sprawdzam”

W dodatku zmiany zapowiadane jako „uściślenie” obecnej doktryny wprowadzają znaczny obszar niepewności. Putin mówił w swym wystąpieniu na przykład o naruszaniu granic Rosji, ale nikt nie wie, gdzie on sam je widzi. Czy to są te uznawane międzynarodowo, czy również okupowane tereny Ukrainy, a może wraz z jego własnymi żądaniami terytorialnymi (Chersoniem, Zaporożem etc.). Tworzy więc w ten sposób „szarą strefę”, w której znów może używać szantażu. 

„Poza szantażem atomowym Rosja nie ma nic więcej, żadnego innego instrumentu zastraszania świata” – napisał w internecie szef ukraińskiej administracji prezydenckiej Andrij Jermak natychmiast po wystąpieniu Putina.

Ale Ukraińcy powiedzą „sprawdzam”, dopiero gdy dokonają kolejnego nalotu.

Czytaj więcej

Putin chce się mścić na Zachodzie minerałami

Najłatwiej zaatakować własne terytorium

Przy tym część ekspertów waha się, czy Kreml, by udowodnić swą determinację, rzeczywiście nie zechce użyć broni atomowej. Ale na małą skalę, czyli jej taktycznego wariantu używanego na froncie i jego bliskim zapleczu. By zmniejszyć nieuchronną falę oburzenia na świecie, ataku mógłby dokonać na własne terytorium – uderzyć na zajęte przez ukraińskie wojska tereny obwodu kurskiego.

Łączyłoby się to z ogromnymi stratami wśród miejscowych mieszkańców, ale to nie jest argument, który mógłby przekonać kogokolwiek na Kremlu. Pytanie, jakie atak miałby skutki dla przebiegu wojny.

Zachód i rosyjskie „czerwone linie”

Jednak obecnego szantażu Putin nie kieruje głównie w stronę Kijowa, lecz przede wszystkim USA i Zachodu. A tam trwa dyskusja, czy pozwolić Ukraińcom używać zachodniej broni przeciw celom w Rosji. W sytuacji niepewności panującej w zachodnich stolicach mocne i zdecydowane straszenie może odegrać jakąś rolę.

– Kreml tak naprawdę nie wie, jak odpowiedzieć zachodnim państwom przekraczającym jego kolejne „czerwone linie”, dlatego używa retoryki odstraszania. W pewnych wypadkach taki język wciąż odgrywa swoją rolę, sporadycznie hamując zachodnią pomoc Ukrainie – sądzi ekspert amerykańskiej Jamestown Foundation Borys Bondariew.

Obecnie znów pojawi się pytanie: czy Putinowi po raz kolejny się uda. Nikt przecież nie może dać 100-proc. gwarancji, że Kreml nie zdecyduje się na coś szalonego.

Rakiety, które nie słuchają Putina

Ale oprócz słów Putina jest jeszcze twarda rzeczywistość. A wygląda ona tak, że w zeszłym tygodniu nowa rakieta balistyczna Sarmata (mająca być podstawą rosyjskiego arsenału odstraszania i już znajdująca się na wyposażeniu armii), zamiast wzlecieć w powietrze, eksplodowała w wyrzutni na poligonie.

Jej start miał chyba dodać wagi wystąpieniu rosyjskiego przywódcy, ale zamiast tego stworzył mu problem. Tym razem bowiem na Kremlu nikt nie może dać 100-proc. gwarancji, że te rakiety nie zaczną wybuchać w Rosji lub nad nią, gdy padnie rozkaz ich użycia – z głowicami atomowymi.

Władimir Putin mówił o tych zmianach od lipca, od września wtórowali mu jego dyplomaci. Teraz już wiadomo, że chce walczyć bronią nuklearną również z państwami bezatomowymi.

A także wykonywać atomowe uderzenia prewencyjne w przypadku m.in. „masowego ataku bezzałogowych aparatów”, czyli dronów. Ale też zagrożony lotnictwem taktycznym przeciwnika, służącym tylko do atakowania celów w pobliżu frontu.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Konflikty zbrojne
Izraelowi zabraknie rakiet, jeśli Iran i Hezbollah zaatakują jednocześnie?
Konflikty zbrojne
Rosja prowadzi wojnę z pomocą przyjaznych dyktatorów
Konflikty zbrojne
Odwet Izraela na Iranie? Netanjahu nie musi się liczyć ze zdaniem Bidena
Konflikty zbrojne
"Niszczycielski pożar" na rosyjskim lotnisku Orenburg-2. Ukraiński wywiad: spłonął Tu-134