Wojna w Ukrainie. Front ponad frontem

Przed 9 maja Ukraina i Rosja wymieniają się powietrznymi uderzeniami za pomocą dronów i rakiet. Na lądzie jednak nic się nie zmienia.

Publikacja: 09.05.2023 03:00

Rosyjscy weterani na przyjęciu rocznicowym zorganizowanym 4 maja przez jedną z moskiewskich dzielnic

Rosyjscy weterani na przyjęciu rocznicowym zorganizowanym 4 maja przez jedną z moskiewskich dzielnic. Na Kremlu takie uroczystości odwołano

Foto: Natalia KOLESNIKOVA/AFP

– Ukraińska kontrofensywa już się zaczęła, i to na naszym terytorium – mówiła łamiącym się głosem pochodząca z Donbasu rosyjska propagandzistka Julia Witiaziewa.

W ciągu tygodnia ukraińska armia zaatakowała kilkadziesiąt celów leżących wzdłuż granicy na terytorium rosyjskim. Ponad 20 dronów jednocześnie uderzyło na Krym, w innych miejscach spalono trzy rafinerie i składy paliw. Po rosyjskiej stronie granicy, w obwodzie briańskim, znów dochodziło do starć z oddziałami wkraczającymi z terenu Ukrainy – prawdopodobnie znów były to siły Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego.

Z kolei rosyjska armia nie jest w stanie uzyskać na lądzie żadnego sukcesu. Bojąc się ukraińskiego ataku, ostrzeliwuje zajadle okolice Chersonia i Odessy, jakby podejrzewała, że Ukraińcy mogą rozpocząć forsowanie Dniepru lub wyruszyć na wybrzeże Krymu.

Strefa ryzyka

W samej Moskwie panuje strach. Od półtora tygodnia patrolowana jest przez grupy pracowników budżetówki wypatrujących ukraińskich dronów. Po ataku na Kreml nocą 3 maja nawoływano do wzmocnienia obrony przeciwlotniczej, ale Rosja nie ma takich zasobów, by ochronić cały ogromny stołeczny megapolis. Ukraińska armia zaś ogłosiła, że przeszkoliła już 10 tys. operatorów dronów, co wywołuje dodatkowe zdenerwowanie w Moskwie.

Czytaj więcej

Moskwa w strachu w rocznicę triumfu

– Zatopili krążownik Moskwa! Wysadzili most Krymski. A teraz trafili Kreml. Wszyscy jesteśmy w strefie ryzyka – skarżył się rosyjski milioner Andriej Kowaliow.

Na froncie zaś Ukraińcy utrzymują Bachmut, mimo wznowionych ze zdwojoną siłą ataków najemników z Grupy Wagnera. Po kłótni ich właściciela Jewgienija Prigożyna z rosyjskim ministerstwem obrony nabrali wigoru. Możliwe, że z powodu posiłków, które Wagner ściągnął z innych odcinków frontu. A możliwe, że z oddziałów, które pojawiły się na ich tyłach. Czeczeni Ramzana Kadyrowa stworzyli na zapleczu coś w rodzaju kordonu, dając do zrozumienia, że drogę mają tylko jedną – do przodu. – To po prostu oczyszczanie zajętego terytorium – uspokajał jeden z rosyjskich ekspertów płk Gienndij Aliochin.

Zdaniem zachodnich analityków awantura dowódców „prywatnych armii” (Prigożyna i Kadyrowa) z rosyjskim dowództwem świadczy o rozkładzie struktury dowodzenia. „Wygląda na to, że deleguje ono odpowiedzialność za poszczególne sektory frontu poszczególnym dowódcom, a kompetencje centralnego dowództwa zanikają” – skonstatował amerykański Institute for the Study of War.

W okolicach Wuhłedaru to Ukraińcy atakują, wypychając Rosjan coraz dalej na wschód. Wszyscy eksperci są jednak zgodni, że to nie jest zapowiadana kontrofensywa.

Ewakuacja czy ucieczka

Strach przed nią jest jednak ogromny. – Gdy rozpoczniemy kontrofensywę, Rosja zacznie panikować. Zobaczycie ogromną panikę – zapewniał ukraiński wiceminister obrony Wołodymyr Gawryłow.

Ale już teraz ją widać wśród okupantów na zajętych terenach Ukrainy. – Nasi mieszkańcy informują o częstych przypadkach przebierania się rosyjskich żołnierzy w cywilne ubrania. (…) Z tego powodu okupanci wzmocnili kontrole na wyjazdach z miasta. Sprawdzają dokładnie cywilne samochody i ich pasażerów, szukając swoich żołnierzy – mówił ukraiński mer okupowanego Melitopola Iwan Fiodorow.

Czytaj więcej

W Rosji trwa bójka wszystkich ze wszystkimi

– Kolaboranci, jacy przyjechali z Rosji, masowo porzucają zarekwirowane mieszkania i z całym dobytkiem wyjeżdżają. Miejscowi też by chcieli uciec, ale Rosjanie nie wypuszczają ich z miasta – dodał.

Ukraińskie władze zaczynają podejrzewać, że masowa ewakuacja ogłoszona przez Rosjan nie ma wcale na celu chronienia ludności cywilnej przed skutkami walk. – Próbują wywozić ludzi w głąb (okupowanych terenów), ale tam, gdzie sami budują linie obrony i mają swoje oddziały. Chcą je chronić jak „żywą tarczą” przywożonymi mieszkańcami – poinformowała rzecznika południowego zgrupowania ukraińskiej armii Natalia Humeniuk.

– Ukraińska kontrofensywa już się zaczęła, i to na naszym terytorium – mówiła łamiącym się głosem pochodząca z Donbasu rosyjska propagandzistka Julia Witiaziewa.

W ciągu tygodnia ukraińska armia zaatakowała kilkadziesiąt celów leżących wzdłuż granicy na terytorium rosyjskim. Ponad 20 dronów jednocześnie uderzyło na Krym, w innych miejscach spalono trzy rafinerie i składy paliw. Po rosyjskiej stronie granicy, w obwodzie briańskim, znów dochodziło do starć z oddziałami wkraczającymi z terenu Ukrainy – prawdopodobnie znów były to siły Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Hamas chce końca wojny. Izrael nie rewiduje swoich planów ataku na Rafah
Konflikty zbrojne
Dramat frontowo-rodzinny ukraińskiego sierżanta z rosyjskiej armii
Konflikty zbrojne
Władimir Putin oferuje Zachodowi dialog. Ale stawia warunki
Konflikty zbrojne
Wojsko Izraela kontynuuje atak na Rafah. Przejęto kontrolę nad przejściem granicznym
Konflikty zbrojne
Hamas zgadza się na zawieszenie broni, Izrael nie. Trwają ataki na Rafah