„Pali się, jak zwykły rosyjski wóz bojowy” – zameldowali trzy dni później ukraińscy żołnierze, którzy zniszczyli go w lesie.
– Już gdzieś od końca listopada, początku grudnia Rosjanie ściągali dużo sprzętu na front (w obwodzie ługańskim– red.). Co ja mogę powiedzieć o tym, co widzimy? To dość powolne natarcie. Ukraińcy trzymają linie obrony, a Rosjanie próbują powoli dostać się w okolice Łymanu i odepchnąć Ukraińców od Kreminnej – wyjaśnia Jekaterina Stepanenko z amerykańskiego Institute for the Study of War.
– Coś podobnego widzieliśmy latem, gdy Rosjanie atakowali Sewerodonieck i Łysyczansk. Bardzo powolny ruch do przodu, kosztem bardzo wielkich strat. Nie jestem przekonana, czy obecnie Rosji starczy sił by uczynić atak takim, jakim sobie wyobraża – mówi.
Mimo niepowodzeń rosyjska armia cały czas jednak atakuje. – Setki szły do szturmu w środku dnia, jedną wielką masą. Bez wsparcia artylerii czy broni pancernej. (…) Chcieli przydusić nas ilością, zastraszyć, ale nic nie wyszło. To podobno były ich oddziały specjalne, „specnaz”, ale coś nie wyglądali na to – wspominają żołnierze spod Marjinki.
Podobne ataki cały czas trwają wokół Bachmutu. Jedynie na południu, w Wuhledarze, miejscowości gdzie łączą się ukraińskie pozycje obronne w obwodzie donieckim z umocnieniami ciągnącymi się w zaporoskich stepach, Rosjanie próbowali użyć czołgów. Skończyło się to straszliwym pogromem, w ciągu kilku godzin Ukraińcy zniszczyli ponad 30 pojazdów i zabili kilkuset atakujących z brygady piechoty morskiej z Władywostoku. Ponieważ rosyjska armia nie używa obecnie w atakach takiej ilości broni pancernej, zachodni eksperci zaczęli podejrzewać, że to właśnie w tej miejscowości Rosjanie chcieli przełamać ukraiński front (a nie tylko odpychać obrońców w głąb zajmowanego terenu) i przebić się w stepy zaporoskie.
Każdemu rosyjskiemu atakowi towarzyszą ogromne straty. Ukraiński sztab generalny odnotowuje codzienne do tysiąca zabitych rosyjskich żołnierzy. – Myślę, że Rosjanie powinni przywykać do tego, że codzienne ich straty będą teraz podawane czterocyfrowymi liczbami. Wzrosła gęstość ich wojsk na froncie, zwiększyła się liczba zmobilizowanych, których teraz traktują jak zwykłych żołnierzy. Wzrosła liczba celów dla HIMARS-ów i straty wzrosły dwu-, trzykrotnie – powiedział dziennikarzom Anton Pawłuszko z ukraińskiego „Informnapalm”.