Wojna w Ukrainie. Ogromna pomoc w obronie, a nie ataku

Armia Kijowa dostała największy zastrzyk sprzętu od czasu wybuchu wojny. Jednak nie tego, o który prosiła.

Publikacja: 23.01.2023 03:00

Wojna w Ukrainie. Ogromna pomoc w obronie, a nie ataku

Foto: AFP

Tylko z obiecanej amerykańskiej pomocy (wozów bojowych Bradley i Stryker) Ukraina będzie mogła wyposażyć dwie brygady „manewrowe”, jak je nazwał szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Mark Milley.

Ale nie wiadomo, jakie wersje amerykańskich wozów otrzyma Kijów, a od tego zależy, jakie będą miały uzbrojenie i do czego będą służyć na polu walki. – Ukraina może w większości dostać ich najprostszą wersję jako transportera opancerzonego jedynie z karabinem maszynowym. Ale mogą go przecież używać jako „bitewnej taksówki”, bo teraz wiele oddziałów jedzie na pole bitwy zwykłymi ciężarówkami – dość optymistycznie opisał nadchodzące dostawy komentator telewizji NBC Sebastien Roblin.

Czytaj więcej

Leopardy z Polski dla Ukrainy? "Niemcy nie staną na przeszkodzie"

Pozostali sojusznicy obiecali ukraińskiej armii co najmniej trzy razy tyle różnego rodzaju wozów bojowych. Dzięki tak ogromnej ilości sprzętu Ukraińcy mogą formować kolejne brygady lub wysyłać go wprost na front dla uzupełnienia strat. Ich wielkość nie jest znana, ale muszą być znaczne.

Poza masą różnego rodzaju wozów bojowych Ukraińcy dostaną również 40 francuskich „hybryd” AMX-10, zwanych albo „czołgami na kołach”, albo „wozami bojowymi z armatą”. – Amerykańskie strykery nie mają takiego mocnego pancerza jak czołgi czy ciężkie wozy bojowe i są bardziej wrażliwe na ostrzał. Ale ponieważ są na kołach mogą – w przeciwieństwie do pojazdów gąsienicowych – pokonywać znaczne odległości bez konieczności podwożenia na samochodowych platformach. Razem z AMX-10 mogą stać się podstawą sił „szybkiego reagowania”, które w krótkim czasie można przerzucać na zagrożone odcinki frontu lub wzmacniać nimi atakujące oddziały – proponował jeden z analityków wojskowych.

Znawcy spierają się, czy AMX byłby w stanie podjąć równorzędną walkę z rosyjskimi czołgami, ma w końcu słaby pancerz i armatę jedynie kalibru 105 mm. Zachodni analitycy przypominają, że w czasie wojny w Iraku w 1991 roku Francuzi na AMX-ach gromili czołgi Saddama Husajna, czyli sowieckie T-55. Ukraińcy wskazują, że to były bardzo stare maszyny. „Obecnie nie przebije pancerza żadnego rosyjskiego czołgu” – przestrzegają.

Większość ekspertów uważa, że obecna pomoc może służyć wielu celom, lecz nie natarciu. – Broń ofensywna to czołgi. Wszystko pozostałe to uzupełnianie braków ukraińskiej armii: systemy obrony powietrznej, różnego rodzaju amunicja czy lekko opancerzona technika – mówi ukraiński ekspert Mychajło Żyrnow. Jego zdaniem otrzymywane wozy bojowe „nie tyle przeznaczone są do ataku, ile do wsparcia czołgów”.

Tyle że czołgów właśnie nie ma. Nadchodząca pomoc przeznaczona jest raczej do utrzymywania obecnego frontu, a nie wyzwalania okupowanych terytoriów.

Sama Ukraina w momencie wybuchu wojny miała około 850 czołgów (w większości starszych sowieckich typów). Niektórzy analitycy podejrzewają, że jeszcze około 300 mogło być w rezerwie. Do tej pory ukraińska armia straciła co najmniej połowę z nich. Ale jednocześnie Ukraińcy zdobyli na Rosjanach ponad 500 czołgów (choć niecała zdobycz nadawała się do użycia), a jeszcze kilkaset posowieckich maszyn dostali m.in. z Polski. Ostatnie 120 sztuk Kijów dostanie z Czech w ciągu obecnego roku.

Jednak zapasy takiej broni kończą się.

Tymczasem dowódca ukraińskiej armii gen. Walery Załużny powiedział, że potrzebuje co najmniej 300 czołgów dla odbicia przynajmniej części okupowanych terenów. Na razie może liczyć jedynie na Czechów i zapowiedzianą dostawę 14 brytyjskich challengerów.

Z wcześniejszych wypowiedzi Załużnego i ukraińskich analityków może wynikać, że celem ewentualnego ataku byłby okupowany Melitopol. Odbicie tego miasta przecięłoby na pół rosyjskie zgrupowanie, zmusiłoby prawdopodobnie okupantów do ucieczki z dnieprzańskiego lewobrzeża na Krym i wystawiłoby na ukraińskie ataki całe zaplecze rosyjskich wojsk.

Jednak amerykańscy dowódcy, w tym gen. Milley, przestrzegają Ukraińców przed rozpoczynaniem kontrataków obecnie. – „Okno możliwości” otworzy się za kilka miesięcy – podobnie sądzi analityk Rob Lee.

Tylko nie wiadomo, jak Ukraińcy mają przejść do natarcia, nie otrzymawszy najważniejszej broni do tego – czołgów. – Gdyby Zachód dał Ukrainie to, czego ona potrzebuje, to wyzwolenie Krymu w sierpniu byłoby całkiem realne – powiedział były dowódca amerykańskiej armii w Europie gen. Ben Hodges.

Tylko z obiecanej amerykańskiej pomocy (wozów bojowych Bradley i Stryker) Ukraina będzie mogła wyposażyć dwie brygady „manewrowe”, jak je nazwał szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Mark Milley.

Ale nie wiadomo, jakie wersje amerykańskich wozów otrzyma Kijów, a od tego zależy, jakie będą miały uzbrojenie i do czego będą służyć na polu walki. – Ukraina może w większości dostać ich najprostszą wersję jako transportera opancerzonego jedynie z karabinem maszynowym. Ale mogą go przecież używać jako „bitewnej taksówki”, bo teraz wiele oddziałów jedzie na pole bitwy zwykłymi ciężarówkami – dość optymistycznie opisał nadchodzące dostawy komentator telewizji NBC Sebastien Roblin.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
USA kupują broń dla Ukrainy wartą miliardy dolarów
Konflikty zbrojne
Francja chce chronić igrzyska greckim systemem obrony powietrznej. Wystąpiła o pożyczkę
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Front się sypie. Niespodziewana zdobycz najeźdźców
Konflikty zbrojne
Prezydent Władimir Putin zdradza plany Rosji wobec Donbasu
Konflikty zbrojne
Białoruś: Mińsk zaatakowany z terytorium Litwy. Jest reakcja litewskiej armii