Atomowy szantaż: Jak Putin wykorzystuje Zaporoską Elektrownię Jądrową

1 września o 4.57 wybuchła strzelanina wokół elektrowni atomowej koło Zaporoża. Do siłowni okupowanej przez Rosjan dotarli jednak międzynarodowi inspektorzy.

Publikacja: 01.09.2022 18:39

Konwój Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w drodze do Enerhodaru

Konwój Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w drodze do Enerhodaru

Foto: afp

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 190

Gdy po południu duży konwój samochodów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej dotarł wbrew wszystkim przeszkodom do największej w Europie siłowni jądrowej, na obrzeżach miasteczka Enerhodar, gdzie mieszkają jej pracownicy, słychać było jeszcze strzelaninę i eksplozje. Nie wiadomo jednak, kto, do kogo i dlaczego strzelał.

Sytuacja była na tyle poważna, że szef Międzynarodowego Czerwonego Krzyża Robert Mardini przestrzegł, że „niewiele będziemy mogli pomóc, jeśli dojdzie do poważnej awarii”.

Znikający desant

Rosyjskie dowództwo i kolaboracyjne władze najpierw twierdziły, że to ukraińska armia ostrzelała elektrownię. Później, że Ukraińcy próbowali dokonać desantu poprzez rozległy Zbiornik Kachowski. Jego drugi, północy brzeg odległy jest od elektrowni o około 10 kilometrów i pozostaje ukraiński. Tylko że nikt – poza rosyjskimi generałami – nie widział desantu. – Schowali się w ogródkach działkowych – tłumaczył przedstawiciel miejscowej, kolaboracyjnej administracji Władimir Rogow.

Czytaj więcej

Misja MAEA ma problem z dotarciem do elektrowni atomowej. Ostrzał trasy

– Ostrzeliwują drogę, którą wcześniej uzgodniono jako trasę podróży inspektorów – mówił z kolei szef ukraińskiej administracji Zaporoża Ołeksandr Staruh o działaniach Rosjan, którzy do końca próbowali uniemożliwić MAEA inspekcję elektrowni. – Zaszliśmy zbyt daleko, by się zatrzymać – oświadczył przewodzący delegacji i jednocześnie szef agencji Argentyńczyk Rafael Grossi. Dzięki jego uporowi, nie zważając na ostrzał inspektorzy dojechali do elektrowni 1 września.

Po czwartkowych ostrzałach wyłączono w niej jednak jeden z bloków, z którego prąd cały czas płynął na Ukrainę. Ukraiński wywiad twierdzi, że strzelały rosyjskie helikoptery szturmowe Ka-52.

Między wierszami

– Komisja spróbuje ocenić, czy urządzenia elektrowni działają normalnie i czy są tu jakieś problemy. Chcą też sprawdzić, w jakich warunkach pracuje obsługa elektrowni i jakie jest jej stan fizyczny oraz moralny. (…) Porozmawiają z personelem, który miesiące już pracuje w warunkach silnego stresu i sprawdzą, czy potrzebna jest im pomoc – wyjaśniał były główny inspektor MAEA Olli Heinonen.

– Biorąc pod uwagę, że elektrownia jest okupowana przez Rosjan, Ukraińcy na pewno nie będą mówili tak otwarcie, jakby chcieli, z powodu ryzyka dla bezpieczeństwa swojego i swoich rodzin. Trzeba będzie czytać między wierszami – dodał. Kilkakrotnie już Rosjanie porywali pracowników elektrowni i torturowali ich.

Powtarzające się cały czas ostrzały terenu elektrowni i sąsiedniego miasteczka Enerhodar stanowiły groźbę jej poważnego uszkodzenia

Już po przyjeździe Grossi zapowiedział, że inspektorzy zostaną w Enerhodarze kilka dni. – Jeśli uda się zorganizować tam stałą naszą obecność – a właściwie odtworzyć ją – to będziemy dłużej – dodał. Ale to będzie zależało od rosyjskiego dowództwa okupacyjnego, które chciałoby jak najszybciej pozbyć się międzynarodowych inspektorów i zrobi wszystko, by uniemożliwić im stałą obecność w elektrowni. Na razie jako gospodarze siłowni wystąpili przedstawiciele rosyjskiej agencji atomowej Rosatom, mimo że sama MAEA uważa zaporoską elektrownię nadal za ukraińską.

Powtarzające się cały czas ostrzały jej terenu i sąsiedniego miasteczka Enerhodar stanowiły groźbę jej poważnego uszkodzenia. Rosyjscy propagandyści telewizyjni pokazywali nawet mapy, z których wynikało, że w przypadku eksplozji chmura skażeń będzie posuwała się w górę Dniepru do Kijowa, a stamtąd skręci nad zachodnią Białoruś, Litwę i Polskę.

– Elektrownia wykorzystywana jest jako instrument nacisku i zastraszania nie tylko Ukrainy, ale całego cywilizowanego świata – podsumował były szef ukraińskiej inspekcji atomowej Hryhorij Płaczkow.

Uciekając z pogrzebu

Nie czekając na przyjazd inspektorów MAEA do elektrowni, z Moskwy wyjechał prezydent Władimir Putin, główny beneficjent tego szantażu. Pierwszy dzień roku szkolnego postanowił spędzić w Kaliningradzie, co również dość małodusznie pozwoliło mu uniknąć udziału w pogrzebie Michaiła Gorbaczowa. Kreml odmówił bowiem jedynemu prezydentowi ZSRR pogrzebu państwowego, zgodzono się tylko na wojskową wartę honorową.

Czytaj więcej

Putin tłumaczy dzieciom w Kaliningradzie, że Rosja walczy, by zakończyć wojnę

Putin inauguruje w Kaliningradzie nowy system nauczania w rosyjskich szkołach. Co tydzień, na poniedziałkowych lekcjach wychowawczych we wszystkich klasach będą odbywały się „Rozmowy o ważnych rzeczach”. Pierwsze, oczywiście, będą na temat wojny w Ukrainie i „wielkich czynów rosyjskich żołnierzy”. – Właściwe i potrzebne – mówił Putin o zmianach wprowadzanych w szkołach (również o cotygodniowym wciąganiu flagi na maszt).

Po drugiej stronie frontu podliczają straty w infrastrukturze szkolnej. Spośród 14 tys. ukraińskich szkół, 269 zostało całkowicie zniszczonych, około 2 tys. ma różnego rodzaju uszkodzenia, a 1,3 tys. znalazło się pod okupacją. W części szkół nie można wznowić zajęć stacjonarnych, ponieważ nie mają schronów przeciwlotniczych, posiadających dwa niezależne wyjścia. W sumie tylko 40 proc. w całym kraju gotowych jest do rozpoczęcia zajęć.

Dla większości uczniów przewidziano zajęcia zdalne lub hybrydowe. Rodzice bowiem są przekonani, że rosyjska armia specjalnie ostrzeliwuje szkoły. Dlatego wszędzie dzieci muszą mieć silikonowe opaski na ramieniu z imieniem, nazwiskiem, imionami rodziców i grupą krwi.

Gdy po południu duży konwój samochodów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej dotarł wbrew wszystkim przeszkodom do największej w Europie siłowni jądrowej, na obrzeżach miasteczka Enerhodar, gdzie mieszkają jej pracownicy, słychać było jeszcze strzelaninę i eksplozje. Nie wiadomo jednak, kto, do kogo i dlaczego strzelał.

Sytuacja była na tyle poważna, że szef Międzynarodowego Czerwonego Krzyża Robert Mardini przestrzegł, że „niewiele będziemy mogli pomóc, jeśli dojdzie do poważnej awarii”.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Rosyjscy recydywiści wracają z wojny i zabijają
Konflikty zbrojne
ONZ: Odgruzowanie Strefy Gazy może zająć kilkanaście lat
Strefa Gazy
Nie żyje dziecko, która urodziło się po śmierci matki w izraelskim nalocie
Konflikty zbrojne
Ukraina otrzymała zgodę na atak. Wcześniej USA nie dawały zielonego światła
Konflikty zbrojne
Po dwóch latach wojny Szojgu mówi, że "Rosja nie miesza się w sprawy innych państw"