Reklama

Rosja chce anektować okupowane południe Ukrainy. Wiele zyska

Rosja szykuje się do aneksji okupowanych terytoriów. Co zyskuje? Korytarz lądowy do Krymu, wodę z Dniepru i największą elektrownię atomową w Europie.

Publikacja: 26.07.2022 03:00

W Chersoniu wydają mieszkańcom obywatelstwo rosyjskie

W Chersoniu wydają mieszkańcom obywatelstwo rosyjskie

Foto: AFP

Samozwańcze władze okupowanych częściowo ukraińskich obwodów chersońskiego i zaporoskiego zapowiadają, że już w pierwszej połowie września na kontrolowanych przez rosyjską armię terytoriach odbędą się referenda w sprawie przyłączenia do Rosji.

Cytowany przez Ria Nowosti szef okupacyjnej administracji wojskowo-cywilnej obwodu zaporoskiego Wołodymyr Rogow (wcześniej prorosyjski działacz) zdradził w poniedziałek, że w tych dwóch regionach formowane są już komisje wyborcze. Okupanci wydają rosyjskie paszporty i wypychają już z obrotu walutę ukraińską, sztucznie zaniżając jej wartość z 1,6 (kurs rynkowy) do 1,2 rubla za hrywnę. Do nowego roku szkolnego przygotowywane są też już całkiem rosyjskojęzyczne szkoły. Wygląda na to, że Kreml planuje zorganizować pseudoreferenda już 11 września, gdy w Rosji odbędą się samorządowe i parlamentarne wybory uzupełniające.

– Kreml chce przynajmniej upozorować „dobrowolne przyłączenie się” tych okupowanych terytoriów do Rosji. To formalność dla Putina, ale potrzebuje tych plebiscytów do zmontowania obrazku w telewizji rządowej. To będzie imitacja – mówi „Rzeczpospolitej” Wołodymyr Fesenko, czołowy ukraiński politolog.

– Na Krymie i w Donbasie mieli przynajmniej dużo statystów i siły polityczne, które sympatyzowały z Rosją. W obwodach chersońskim i zaporoskim takiego zaplecza nie mają. Sytuacja jest tam niepewna i nie wiadomo, co będzie jutro, kto będzie kontrolował te tereny. Brakuje im miejscowych do organizacji referendum, sprowadzają pomoc z Krymu. Liczby narysują, a ludzi przywiozą autobusami, by rosyjska telewizja pokazała długie kolejki do lokali. Pokażą też kilku kolaborantów – dodaje.

Czytaj więcej

Rosja dąży do aneksji okupowanych terenów na Ukrainie do września
Reklama
Reklama

Okupacja tych południowych regionów Ukrainy ma dla Kremla też praktyczne znaczenie. Już pod koniec marca Rosjanie wysadzili zapory w obwodzie chersońskim i przywrócili dostawy wody na Krym z Dniepru poprzez Kanał Północnokrymski, zamknięty przez Kijów po rosyjskiej aneksji półwyspu w 2014 roku. Wbrew zapewnieniom rosyjskiej propagandy i mianowanych przez Rosjan lokalnych władz brak wody pitnej był jednym z głównych problemów półwyspu w ostatnich ośmiu latach. A to blokowało rozwój miejscowego rolnictwa, uzależniając tym samym region od dostaw żywności z Rosji.

Kilka dni temu krymskie media, powołując się na rosyjskie Ministerstwo Energetyki, informowały o odbudowie linii elektrycznych na granicy z obwodem chersońskim, wysadzonych przez Ukraińców w 2015 roku. Moskwa co prawda poprowadziła własne linie z Rosji poprzez Cieśninę Kerczeńską na Krym, ale prąd, podobnie jak wodę, mieszkańcy wciąż musieli oszczędzać. A już wcześniej władze okupacyjne obwodu zaporoskiego zapowiadały, że prąd z kontrolowanej przez Rosjan zaporoskiej elektrowni atomowej w Enerhodarze (największej w Europie) popłynie również na Krym. A to jeden z trzonów systemu energetycznego Ukrainy. Eksperci z branży szacują, że Rosja dąży do sparaliżowania energetycznego systemu Ukrainy (zintegrowanego z europejskim) i już jesienią może zacząć szantażować tym tematem Kijów.

Ukraina powinna zrobić wszystko co możliwe i niemożliwe, by wyzwolić Enerhodar w najbliższych miesiącach

Wołodymyr Omelczenko, szef działu energetyki kijowskiego Centrum Razumkowa

– (Zaporoska elektrownia – red.) to około 30 proc. mocy ukraińskiego systemu energetycznego. A pamiętajmy, że pod okupacją czy w strefie działań wojennych znalazły się elektrociepłownie – Zaporoska, Kuchariwska, Wuglegirska, Ługańska czy Słowiańska. Sytuacja naprawdę jest skomplikowana nie tylko z paliwem, ale i z energią elektryczną – mówił ostatnio ukraińskiej redakcji Radio Swoboda Wołodymyr Omelczenko, szef działu energetyki kijowskiego Centrum Razumkowa. – Budują nowe sieci elektryczne, poprzez które Rosja planuje dostarczać prąd m.in. na Krym oraz do części okupowanych terytoriów. Te plany, rzecz jasna, godzą w interesy Ukrainy. Dlatego Ukraina powinna zrobić wszystko co możliwe i niemożliwe, by wyzwolić Enerhodar w najbliższych miesiącach – dodaje.

– Trudno sobie wyobrazić, że dobrowolnie zrezygnują z zajętych już terenów. I nie chodzi tylko o dostawy wody z Dniepru czy prądu. Dla Rosji ma to strategiczne znaczenie. Przede wszystkim ze względu na połączenie lądowe pomiędzy Rosją a okupowanym Krymem. Otrzymali też całkowitą kontrolę nad Morzem Azowskim – twierdzi Fesenko. – Nie rezygnują z planów podbicia całego południa Ukrainy, by odciąć nasz kraj od Morza Czarnego. Stawiają sobie za cel wyrządzić jak najwięcej strat Ukrainie. A na celowniku mają też czołowe zakłady metalurgiczne na wschodzie i południu – dodaje.

Konflikty zbrojne
Administracja Trumpa naciska na Zełenskiego. Usłyszał kolejny „ostateczny termin”
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Konflikty zbrojne
Leon Komornicki o strategii bezpieczeństwa USA: Też bym tak robił
Konflikty zbrojne
Zełenski zdradził, kiedy przedstawi USA ukraińską wersję planu pokojowego
Konflikty zbrojne
Gen. Leon Komornicki: Potrzebujemy suwerenności strategicznej
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Konflikty zbrojne
Strefa Gazy: Daleko do pokoju. Pat służy i Hamasowi, i rządowi Izraela
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama