Niektórzy Rosjanie chcą pomagać uchodźcom. Mają coraz więcej kłopotów ze strony polskich władz

Nienawidzą reżimu Władimira Putina. Pomagają uchodźcom z Ukrainy. Ale polskie władze zaczynają patrzeć niechętnie na rosyjskich wolontariuszy.

Publikacja: 22.05.2022 21:00

Rosjanie w opozycji do Putina chcą pomagać Uraińcom, ale w Polsce to się im utrudnia

Rosjanie w opozycji do Putina chcą pomagać Uraińcom, ale w Polsce to się im utrudnia

Foto: Rzeczpospolita/ Paweł Rochowicz

- Wiesz, jak to jest wieźć 16 psów do Poznania? I to samochodem, który się do tego średnio nadaje? – pyta Georgij. Opowiada o psiakach ewakuowanych ze schroniska w Ukrainie, dla których znalazło się miejsce w Polsce. – Jechałem stąd, z Medyki. Dobrze, że było ciepło, bo przez 700 kilometrów szyby musiałem mieć otwarte. Inaczej trudno byłoby wytrzymać ten zapach, a psy by się podusiły – uśmiecha się.

Wot i disidienty

Georgij Nurmanow to Rosjanin rodem z Omska na Syberii, lider grupy rosyjskich wolontariuszy. Trafili różnymi drogami do Polski i zamieszkali w Medyce przy ukraińskiej granicy. Pomagają uchodźcom i wszystkim, którzy potrzebują pomocy w związku z wojną, nie tylko bezdomnym psom. Inicjatywę nazwano Russians For Ukraine (Rosjanie dla Ukrainy), a ich formalnym partnerem jest Fundacja WOT, też założona przez Rosjan. – I to jeszcze przed powstaniem Wojsk Obrony Terytorialnej, a „wot” to nasze rosyjskie słowo „oto”. Wot, takaja istorija – puszcza oko Georgij.

Czytaj więcej

Potrzebna pomoc dla ukraińskiego żołnierza

Dziś w domu wynajętym przez WOT mieszka około 20 Rosjan. Pochodzą z różnych części Rosji, od Kaliningradu po Władywostok. Wszyscy w jakiś sposób podpadli putinowskiemu reżimowi: a to organizowali demonstracje i inne protesty, a to próbowali kandydować do miejscowych władz, by przełamać monopol rządzących. Dziś są w Polsce legalnie. Poniekąd sami są uchodźcami, bo dostali wizy humanitarne i złożyli wnioski o ochronę międzynarodową.

– Gdy 24 lutego zaczęła się wojna, przez dwa dni nie mogłem się pozbierać. Potem doszło do mnie, że mam dwa wyjścia: albo usprawiedliwiać to, co robi Putin, albo iść do pomocy ludziom poszkodowanym przez wojnę. No i wybrałem to drugie – mówi Nurmanow. Podobnie podchodzą do sprawy jego koleżanki i koledzy. O władcach swojego kraju nie mówią inaczej niż siarczystymi przekleństwami. Za to codziennie o czwartej rano wstają, by zdążyć na przyjazd pierwszego pociągu z Ukrainy na przemyski dworzec i pomagać uchodźcom.

Idź tam, gdzie okręt

Jednak Rosjanie z Medyki mają coraz więcej kłopotów. I to bynajmniej nie ze strony Ukraińców, którzy mogliby mieć najwięcej powodów do niechęci. Chodzi o polskie władze.

Od kilkunastu dni z niejasnych powodów wolontariusze w białych kamizelkach z logiem WOT nie mogą się na przemyskim dworcu rejestrować do pomocy. Rejestracja jest wymagana codziennie, na określone godziny.

Czytaj więcej

Mark Brzezinski: Sprawcy nie będą bezkarni

Robimy eksperyment. Jadę z pięciorgiem Rosjan na przemyski dworzec. Jeden z nich, Iwan, pierwszy podchodzi do okienka. Ma na sobie kamizelkę, ale żółtą, z logiem podkarpackiego urzędu. Rejestrują go. Ale potem do pani w okienku podchodzi inna kobieta i szepcze jej coś na ucho. Następni, w białych kamizelkach, już dostają odmowę. Gdy pytają, dlaczego, słyszą: na dziś już nam wolontariuszy wystarczy, przyjdźcie jutro.

Na dworcu spotykamy młodego Ukraińca, Ilję. Wtajemniczamy go w nasz pomysł i proponujemy, by się zgłosił. Ilja chwilę się waha, ale podchodzi do okienka rejestracji i po chwili wraca z identyfikatorem, specjalną opaską na przegubie i kamizelką. Pełny ekwipunek wolontariusza. Przyjęli go z otwartymi ramionami, nikt nie mówił, że jest już komplet.

Wracamy do Medyki, ale bez Iwana. Po jakimś czasie Iwan przysyła wiadomość. „Zdjąłem żółtą kamizelkę i założyłem tę naszą, białą. Podchodzi do mnie jeden żołnierz WOT i pyta, czy się rejestrowałem. Mówię, że tak, a on każe założyć żółtą. Gdy pytam o podstawę prawną, żołnierz rozkłada ręce”.

– To tak, jakby ktoś nam powiedział „russkij korabl’, idi nach…”, tylko zamiast słowa „okręt” wstawił „wolontariusz” – komentuje Georgij.

Potem okazuje się, że w innym przemyskim centrum pomocy, w byłym hipermarkecie Tesco, Rosjan rejestrują jako wolontariuszy bez problemów. I nikt nie ma pretensji o kolor kamizelek. Ale Tesco to inicjatywa prywatnego biznesu i częściowo przemyskiego samorządu.

Służby działają

Co na to podkarpacki urząd wojewódzki, który nadzoruje punkt pomocy na przemyskim kolejowym dworcu? Jak deklaruje Michał Mielniczuk, rzecznik wojewody, w punktach pomocowych pracują wolontariusze z różnych krajów, a zarejestrować się może każdy, kto ma do tego chęć i zna języki, w których może rozmawiać z uchodźcami.

Czytaj więcej

ONZ z pomocą dla uchodźców w Polsce

– Tworzymy rejestr wolontariuszy dla naszych celów porządkowych, ale mają do niego dostęp także służby, które dbają o bezpieczeństwo Polski – przyznaje Mielniczuk. Zastrzega, że rosyjski paszport nie jest przeszkodą w rejestracji danej osoby jako wolontariusza. – Był niedawno przypadek, gdy odmówiono takiej rejestracji, ale tylko z tego powodu, że tego dnia było wystarczająco dużo osób chętnych do pomocy. Zdarza się, że wolontariuszy jest więcej niż osób potrzebujących pomocy – informuje rzecznik.

Co na to służby? Pytam o to w biurze prasowym ministra-koordynatora Służb Specjalnych, wymieniając Fundację WOT. Nadchodzi ogólna odpowiedź: „Z uwagi na ograniczenia wynikające z obowiązujących przepisów prawa, służby nie informują o szczegółach podejmowanych działań ani o tym, kto znajduje się (lub nie) w ich zainteresowaniu”.

– Jedyna służba, jaka się nami interesowała, to policja. Przyszli i kazali przestawić samochód, bo ktoś z nas go nieprawidłowo zaparkował na chodniku – przyznaje Georgij.

- Wiesz, jak to jest wieźć 16 psów do Poznania? I to samochodem, który się do tego średnio nadaje? – pyta Georgij. Opowiada o psiakach ewakuowanych ze schroniska w Ukrainie, dla których znalazło się miejsce w Polsce. – Jechałem stąd, z Medyki. Dobrze, że było ciepło, bo przez 700 kilometrów szyby musiałem mieć otwarte. Inaczej trudno byłoby wytrzymać ten zapach, a psy by się podusiły – uśmiecha się.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Mobilizacja na Ukrainie. Wojsko czeka na tych, którzy wyjechali za granicę
Konflikty zbrojne
Departament Stanu potwierdza. Rakiety dalekiego zasięgu na Ukrainie na polecenie Joe Bidena
Konflikty zbrojne
Komisja Europejska szykuje 14. pakiet sankcji. Kary dla przewoźników ropy i broni
Konflikty zbrojne
Prof. Andrzej Zybertowicz: Polska w Nuclear Sharing? W tym przypadku Rosja ma powody, żeby się niepokoić
Konflikty zbrojne
Ukraina zaatakowała Rosję rakietami dalekiego zasięgu. USA wysłały je "w tajemnicy"