To było przemówienie pełne emocji, ale i głębokiego realizmu. Kilkunastominutowe wystąpienie Wołodymyra Zełenskiego przed Kongresem USA wygłoszone z oblężonego Kijowa przerwał ściskający za serce film: najpierw życie w pokoju przed rosyjską inwazją na ukraińskie miasta, potem drastyczne obrazy ludzi uciekających przed bombami, dzieci we krwi, ciał rzucanych do masowych grobów. – Mam prawie 45 lat. Jaki sens ma moje dalsze życie, jeśli nie mogę zapobiec śmierci dzieci? – pytał Zełenski. I wezwał Joe Bidena, aby był nie tylko przywódcą USA, ale i całego wolnego świata, angażując się jeszcze mocniej w obronę Ukrainy.