Według premiera Chorwacji, Andreja Plenkovicia, bezzałogowy statek powietrzny, który spadł na Zagrzeb, to maszyna rosyjskiej produkcji.

- Ale nie wiemy czy należał do ukraińskiej lub rosyjskiej armii - dodał szef rządu. 

Nieoficjalne doniesienia mówią o tym, że może to być Tu-141, wywodzący się z czasów radzieckich bezzałogowy samolot rozpoznawczy, należący do ukraińskiej armii.

Burmistrz Zagrzebia relacjonował, że fragmenty zniszczonego drona znaleziono w kilku miejscach południowo-zachodniej dzielnicy miasta. - Nikt nie zginął, mieliśmy szczęście. To duży samolot - podkreślił Tomasevic.

Czytaj więcej

Ambasador USA: Putin może rozszerzyć konflikt na Europę. Jesteśmy gotowi się bronić

Władze Chorwacji informują, że dron leciał nad Węgrami przez 40 minut, a potem przez kolejnych siedem minut znajdował się w chorwackiej przestrzeni powietrznej, po czym spadł na stolicę kraju.

Prezydent Chorwacji, Zoran Milanovic, zaapelował do Chorwatów o zachowanie spokoju, mówiąc, że takie incydenty zdarzają się w czasie konfliktów zbrojnych, a dron raczej nie został celowo skierowany w stronę Chorwacji.