Pani kanclerz nie wyraża swych uczuć otwarcie – jak wiadomo, dyplomacja nakazuje w tym względzie pewną wstrzemięźliwość. Na szczęście niektóre media potrafią zwięźle i klarownie nakreślić założenia obecnej Realpolitik niemieckich władz.
Komentator “Süddeutsche Zeitung” Martin Winter pisze w poniedziałkowym wydaniu gazety o Polsce i Litwie jako o dwóch krajach, które przeszkadzają w nawiązaniu przez Unię normalnych stosunków z Rosją. “Chodzi wszak o pokój w Europie, o zdobywanie nowych rynków zbytu, o pewne dostawy energii” – pisze autor i proponuje, by uciszyć konflikty z Moskwą, zasiąść do negocjacji, a podżegaczy odsunąć na boczny tor. “Polska, Litwa i inne kraje Europy Środkowo-Wschodniej nie mogą dyktować całej Unii, jak powinny wyglądać jej relacje z Kremlem (…) Problem embarga na mięso czy jakiegoś gazociągu nie może zaważyć na przyszłości dużo istotniejszej umowy handlowej Unii i Rosji”. A kto ma inne zdanie i kieruje się w stosunkach z Kremlem “rewanżyzmem”, zagraża – w opinii Wintera – stabilności i porządkowi na całym kontynencie.
Na koniec zatroskany publicysta sugeruje rozwiązanie tego pata. “W imię wspólnego dobra rządy w Berlinie, Paryżu czy Londynie powinny mieć odwagę jednemu czy drugiemu partnerowi w Unii wykręcić rękę (sic!), by móc wreszcie dokończyć partię z Rosją”.
Drogi panie Winter, w imieniu wszystkich krajów Europy Środkowo-Wschodniej chciałbym z całego serca przeprosić za rewanżyzm, podżeganie i brak zrozumienia dla idei wspólnej, unijnej polityki zagranicznej. Aha, jeszcze jedno: jeśli mogę wybierać, wolałbym, żeby rękę wykręcał mi Londyn, a nie Berlin.