Szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski przekracza kolejne granice arogancji, głosząc, że prezydent wpycha się do Brukseli. Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski wzywa, by ministrowie zbojkotowali udział w Radzie Gabinetowej.
Wszystko to dzieje się w chwili, gdy w najważniejszych krajach świata politycy rządu i opozycji koordynują jak najściślej swoje działania w obliczu bezprecedensowego kryzysu. W sobotę zebrała się G7. W środę rozpocznie się szczyt Unii Europejskiej. Zapadać mogą tam niezwykle ważne decyzje mające wpływ na życie każdego z nas.
W takiej sytuacji na szczyt powinni jechać razem prezydent i premier. Nie po to, aby coś sobie udowadniać, aby pokazywać, kto jest kierownikiem polityki zagranicznej, ale aby razem firmować kroki mogące zatrzymać kryzys.
Już dawno powinno się odbyć parę spotkań obu polityków w cztery oczy. Teraz powinniśmy już być po spotkaniu Rady Gabinetowej.
To prezydent i premier – solidarnie – winni żyrować być może niełatwe rozwiązania, jakie przyjąć może Unia, aby ratować gospodarkę Europy. Już obecnie prezydent i premier powinni się spotykać, aby patronować czemuś na kształt koalicji ponad podziałami, która w Sejmie może reagować na skutki kryzysu.