[b][link=http://blog.rp.pl/gociek/2009/03/20/wiodl-slepy-kulawego-czyli-ustawa-medialna/]skomentuj na blogu[/link][/b]

Jednocześnie w cieniu dokonuje się wykuwanie nowego ładu medialnego, który z każdym dniem wygląda coraz bardziej podejrzanie. Bo jak inaczej nazwać pominięcie w nowej ustawie medialnej sportu jako elementu misji publicznej?

Jeszcze niedawno krytycy TVP atakowali ją za to, że nie wydaje lekką ręką milionów euro w walce o prawa do transmisji największych piłkarskich imprez czy siatkarskiej Ligi Światowej. Dziś ma ona w ogóle stracić możliwość zajmowania się sportem. Po pierwsze ustawa tego nie przewiduje, po drugie – TVP i tak nie starczy na to pieniędzy, bo Fundusz Misji Publicznej, z którego ma być finansowana, będzie kilkakrotnie mniejszy od jej obecnego budżetu. Wielkie sportowe spektakle to lokomotywy oglądalności każdej telewizji. Jeśli TVP je utraci, to jedyną transmisją, jakiej będziemy świadkami, pozostanie transmisja gigantycznych wpływów reklamowych z mediów publicznych do ich prywatnej konkurencji.

Politycy PO i SLD dopytywani przez „Rz" o szczegóły ustawy błądzą jak dzieci we mgle. Mówią, że zdali się na opinie ekspertów. Z kolei eksperci odpowiadają, że projekt, który trafił do Sejmu jest inny niż ich wcześniejsze propozycje.

Wygląda na to, że w międzypartyjnych negocjacjach najistotniejsze było ustalenie trybu wyrzucenia poprzednich prezesów i zainstalowania własnych. Reszta nieważna. Czy w tej mętnej wodzie ryby łowią lobbyści, a ktoś szykuje skok na kasę na miarę afery Rywina? Czy może to po prostu gigantyczny bałagan – znak firmowy polskiej polityki? Obydwie możliwości przerażają.