Bo Schetyna pcha Platformę w złym kierunku. Bo krytykował Nowaka i przez to Platforma przerżnie wybory. Bo on z Nitrasem starają się, jak mogą, żeby była konkurencją dla PiS, a przez Schetynę i Tuska nie jest.
Tusk zebrał najbliższych współpracowników i uradzili, że trzeba Nowaka z Nitrasem wyrzucić z partii. Nowak jechał samochodem, gdy dopadła go zaskakująca jak jeleń na drodze wiadomość. Zawrócił na ciągłej i pomknął z powrotem do stolicy. Czekały na niego flesze, kamery i mikrofony. – Jestem zaskoczony – mówił. – Nie miałem pojęcia, co robię. Nie zakładałem. Nie przewidziałem. Jestem politykiem, nie mogę się zastanawiać, co będzie za kilka godzin.
– Kochamy cię, Sławku! – wołali dziennikarze. – Jesteś boski! – krzyczeli posłowie PiS. Stacje informacyjne przemodelowały ramówki. Sławek w środę, Sławek w sobotę. Sławek o siedemnastej, osiemnastej trzydzieści, dziewiętnastej, dziewiętnastej trzydzieści i dwudziestej dziesięć. Przeklęty Donald, krwiożerczy Grzegorz, psychiczny Donald, zakompleksiony Grzegorz, Donald samobójca, czubek, wariat, dureń, idiota, kretyn, cham, wieśniak, burak, egoista, egocentryk. Na szkodę Platformy, na zgubę Obywatelskiej, na pohybel!
Tak mijały dni i noce. Nitras uśmiechał się przez łzy, Nowak prężył muskuły. Pisowskie telewizje nie mówiły o niczym innym, a na kozetkach najwybitniejszych dziennikarzy Europy Środkowej najtwardsi platformersi padali jak muchy w ogniu pytań: dlaczego, z czyjego rozkazu, jakim prawem?!
Tuska aresztowano miesiąc później. Schetyna uciekł za granicę. Odnaleźli go dziennikarze programu "Uwaga!", gdy na tajskim bazarze sprzedawał notatki do książki "Wisi zbójnik za poślednie schetyna". Nowak z Nitrasem bezskutecznie próbowali założyć własną platformę, więc ostatecznie PiS przygarnął ich jak swoich.