Najgorsza w medialnej histerii wokół Trynkiewicza nie jest bynajmniej pornografia śmierci, opowiadanie po wielokroć o tych samych strasznych czynach i epatowanie odbiorców makabrą. ?Ani żerowanie na rodzinach ofiar, ?z których większość zresztą nie rozmawia z dziennikarzami ?(i, szczerze mówiąc, słusznie). Dlatego wciąż i we wszystkich programach widzimy tego samego ojca jednego z zamordowanych chłopców, bo on akurat wywiadów nie odmawia. Nie jest też najgorsze to, przed czym ostrzegają niektórzy obserwatorzy, że część mediów wyraźnie zagrzewa do linczu na Trynkiewiczu. Ludzie nie są tacy głupi, jak się niektórym gazetowym mądralom zdaje, i z prawdopodobieństwem bliskim  pewności można przewidywać, że nic złego mordercy nie spotka. Najgorsza jest w tym wypadku trywializacja zbrodni i postaci zbrodniarza. Kontekstem dla tego przypadku nie jest bowiem poważna debata, gdzie waży się racje, tylko popkultura rozjeżdżająca wszystko jak walec.

O czym myślę? Np. o piosence „Wszystkie dzieci nasze są" nadawanej w jednej z warszawskich rozgłośni radiowych w kontekście żartów na temat Trynkiewicza, żartów z pedofila i poczwórnego mordercy, dodajmy. Było ich zresztą więcej („Mariusz, kochamy cię", lektura dedykowanego zbrodniarzowi fragmentu „Dzieci z Bullerbyn"), co zauważył mój redakcyjny kolega Tomasz Pietryga. Ale sam w innej stacji również słyszałem pytania, co słychać u Mariusza i czy w zasadzie nie należałoby go pozdrowić. Czym się to zatem skończy? Tym samym co w przypadku matki Madzi, osławionej Katarzyny W., która (jeszcze na wolności) była tematem także wtedy, gdy zmieniała kolor włosów.

Problemem nie są jednak, wbrew pozorom, tabloidy. Doskonale wiemy, czego się po nich spodziewać, i jak komuś ich poetyka nie odpowiada, to nie ma obowiązku kupowania ani czytania. Najgorsi są pozbawieni elementarnej wrażliwości idioci z różnych rozgłośni radiowych i portali, dla których opowieści o Trynkiewiczu to taka sama rozrywka jak żarty z Nataszy Urbańskiej czy serialu „Warsaw Shore". To sączona przez nich medialna trucizna pozbawia ludzkie dramaty znaczenia.